Pod nieobecność inwestorów z USA podczas poniedziałkowego handlu złoty zyskał nieco na wartości i ok. godz. 17.20 euro kosztowało 4,14 zł, a za dolara płacono 3,02 zł. Opinie analityków co do notowań złotego w kolejnych dniach są podzielone.
Szef dilerów walutowych z Banku BPH Andrzej Krzemiński wskazał, że poniedziałkowa sesja przebiegała bardzo spokojnie m.in. z powodu nieobecności inwestorów z USA. - Złoty lekko się umocnił i zszedł z poziomu ok. 4,15 za euro do 4,14, który jest właśnie testowany, ale na razie nie ma przebicia. Złoty umocnił się dzisiaj także wobec dolara - wskazał.
Złoty odrabia straty
Doktor Jarosław Klepacki ze Społecznej Akademii Nauk twierdzi, że waluty naszego z naszego regionu odrabiają straty. Nie oznacza to jednak, że sytuacja na rynkach walutowych się nie może się w najbliższym czasie powtórzyć.
- Mamy do czynienia ze zjawiskiem, które nie są spowodowane pojedynczymi wydarzeniami politycznymi, ale procesem ograniczenia stymulowania gospodarki Stanów Zjednoczonych - uważa Klepacki.
Co dalej?
Jego zdaniem w tym tygodniu od krajowych danych makro istotniejsze będzie zachowanie głównych par walutowych na świecie. - Inwestorzy będą patrzyli, jak zachowują się rynki bazowe, jak wyglądają główne pary walutowe i to będzie wyznacznik dla lokalnego rynku - powiedział. - Nie zapowiada się, aby miała odwrócić się sytuacja z ostatnich dni, kiedy to złoty zyskiwał - dodał.
Odmiennego zdania jest Marcin Kiepas z Admiral Markets. W jego opinii po dwóch tygodniach dynamicznego spadku, będącego odreagowaniem wcześniejszych wzrostów, rynek jest już na tyle wyprzedany i na tyle blisko ważnych poziomów wsparć, że powinno to zachęcać do kupna walut. - Oczekujemy, że w tym tygodniu euro podrożeje do 4,17 zł, a dolar wróci do 3,05 zł - stwierdził Kiepas.
Seria raportów
Analityk dodał, że od wtorku sytuacja na rynku złotego powinna być znacznie ciekawsza, gdyż inwestorzy poznają m.in. serię raportów makro z Wielkiej Brytanii, protokół z ostatniego posiedzenia FOMC, serię wstępnych indeksów PMI dla Chin, Europy i USA oraz polskie dane o produkcji przemysłowej, cenach produkcji, zatrudnieniu i wynagrodzeniach.
Autor: msz//gry / Źródło: PAP