Urząd Transportu Kolejowego otrzymał nowy wniosek o zatwierdzenie stawek tzw. opłaty dworcowej. To drugie podejście kolejarzy do wprowadzania tej opłaty. Mają je płacić przewoźnicy za każde zatrzymanie pociągu na stacji, jej wielkość ma zależeć od długości pociągu i kategorii 'dworca.
O opłatę występuje spółka Dworzec Polski, należąca do Grupy PKP. Opłata miałaby być pobierana przez zarządcę dworców od przewoźników kolejowych. Mieliby oni płacić za każde zatrzymanie pociągu na dworcu. Przewoźnicy musieliby pokryć jej koszty z wpływów z biletów.
Pierwsze podejście nieudane
Kolejarze już w styczniu proponowali, by wysokość opłat była uzależniona od kategorii dworca i długości pociągu. Przychody z tej opłaty miałyby być przeznaczone na utrzymanie ogólnodostępnych, publicznych części dworców - przejść, hal, toalet, poczekalni.
Według wyliczeń PKP na utrzymanie ok. 900 czynnych polskich dworców brakuje ok. 135 mln zł. rocznie.
Złożony w styczniu wniosek o zatwierdzenie stawek Urząd Transportu Kolejowego pozostawił bez rozpatrzenia. Prezes UTK przyznał na początku marca, że termin na złożenie wniosku "dawno minął", ale ze względu na to, że kolejarze borykali się z problemami formalnymi, to UTK może jeszcze przyjąć nowy wniosek.
Jak poinformował teraz Urząd, w czwartek do jego prezesa wpłynął kolejny wniosek spółki Dworzec Polski, zawierający m.in. cennik stawek opłaty dworcowej. Wniosek zostanie wnikliwie przeanalizowany - poinformował UTK.
Opłata dworcowa miałaby zacząć obowiązywać od wprowadzenia nowego rocznego rozkładu jazdy pociągów, czyli w grudniu br.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24