Każdy, kto chociaż raz był na Dworcu Centralnym w Warszawie czy w Katowicach, Wrocławiu, Zabrzu, nie mówiąc już o Olsztynie czy Poznaniu, wie, że polskie dworce wymagają generalnych remontów. Na poprawę infrastruktury potrzeba jednak dużych pieniędzy. A skąd takie wziąć? To proste - podwyższając ceny biletów - donosi "Rzeczpospolita".
Rząd chce wprowadzić opłatę dworcową wzorowaną na opłacie lotniskowej.
– Pracujemy nad zmianą sposobu zarządzania dworcami i pozyskaniem środków na ich remonty, stąd pomysł wprowadzenia tzw. opłaty dworcowej – mówi Juliusz Engelhardt, wiceminister transportu odpowiedzialny za kolej. Opłata miałaby być pobierana od pociągów podjeżdżających na peron. Podobnie działa opłata lotniskowa - samolot lądując na płycie ma obowiązek przekazać lotnisku określoną kwotę.
Remont w cenie biletu
W latach 2008 – 2009 PKP SA wydała na remonty dworców ok. 66 mln zł. W tym roku po raz pierwszy w budżecie państwa na ten cel zostało zapisanych 100 mln zł. – By wyremontować wszystkie, potrzebujemy w ciągu kilku lat 400 – 500 mln zł rocznie – twierdzi Michał Wrzosek, rzecznik PKP SA. Opłata opracowywana przez rząd ma umożliwić pozyskanie tych pieniędzy.
Ale jej wprowadzenie przełoży się zapewne na podwyżki cen biletów. – Opłatę mają uiszczać przewoźnicy, ale mogą ją, tak jak pozostałe koszty, wkalkulować w cenę biletu – przyznaje minister Engelhardt. Przy założeniu, że na remonty rząd będzie chciał pozyskać 500 mln zł, a dwaj główni przewoźnicy – PKP InterCity i Przewozy Regionalne – obsłużyli w ubiegłym roku ok. 170 mln osób, bilety zdrożeją średnio o ok. 3 zł - wylicza "Rzeczpospolita".
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24