Może się okazać, że kolejny siedmioletni budżet unijny po 2013 roku nie obejmie swoim zakresem części Polski. Będzie ona zbyt bogata, żeby otrzymywać unijne dotacje - czytamy w "Rzeczpospolitej". Ministerstwo Rozwoju Regionalnego uspokaja: nie stracimy unijnych dotacji.
Na razie wszystkie polskie województwa są na tyle ubogie, że mogą czerpać z najhojniejszego źródła pomocy z Brukseli – dla najbiedniejszych regionów. Na ten cel przeznaczane jest 85 proc. unijnych środków.
Ale po 2013 roku, gdy zacznie się nowy siedmioletni budżet Unii, może się to zmienić. Oprócz Mazowsza taki los może spotkać Dolny Śląsk, Wielkopolskę, Śląsk oraz Pomorze. Najnowsze prognozy Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową pokazują bowiem, że już w 2015 roku poziom zamożności mieszkańców pięciu województw (mierzony jako PKB na jednego mieszkańca) przekroczy 75 proc. unijnej średniej, co oznacza wykreślenie z listy potrzebujących.
Nie zbiedniejemy
Decyzje o tym, ile pieniędzy otrzymają polskie województwa z funduszy pomocowych po 2013 r., zapadną prawdopodobnie w 2011 r. - poinformował w poniedziałek dyrektor departamentu koordynacji polityki strukturalnej w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego Piotr Żuber. Jego zdaniem polskie regiony nie stracą unijnych dotacji. "Rzeczpospolita", powołując się na prognozy Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową (IBnGR), napisałą, że za kilka lat mieszkańcy pięciu województw (mazowieckiego, pomorskiego, wielkopolskiego, dolnośląskiego i śląskiego) staną się zbyt zamożni, by ich regiony otrzymały wsparcie z UE. Według dziennika, PKB na mieszkańca w unijnej perspektywie 2014-2020 może w tych pięciu województwach okazać się zbyt wysokie, by mogły one nadal dostawać wsparcie przeznaczone dla najbiedniejszych obszarów Unii Europejskiej.
Bogaci radzą sobie sami
Największego rozwojowego skoku mają dokonać więc regiony, które już teraz uważane są za bogate. – To nie jest tylko papierowy wskaźnik bogactwa – mówi Marcin Peterlik z IBnGR. – On pokazuje, jaki jest poziom życia. Jakie dochody mają mieszkańcy, jaka jest konsumpcja oraz jak rozwijają się inwestycje. Przeciętny mieszkaniec nie odczuwa wzrostu wskaźników, ale odczuwa wszystko, co składa się na ten wzrost – dodaje Peterlik.
Najbogatsze ma być województwo mazowieckie, gdzie PKB dla każdego mieszkańca ma wynieść 122 proc. unijnej średniej. A dobrobyt w Małopolsce może się zwiększyć nawet o ponad połowę.
Gdyby tak się stało, regiony te pozbawione byłyby unijnych grantów na budowę dróg, kanalizacji, wodociągów, szkół, szpitali itp. (a przedsiębiorcy – na inwestycje). Mogłyby jedynie korzystać ze wsparcia dla bardziej zamożnych – jest ono znacznie mniejsze i nie dotyczy budowy podstawowej infrastruktury.
To nieprawdziwe tezy
- To nieprawdziwe tezy - ocenia Żuber. Kiedy będzie ustalany budżet funduszy pomocowych, a więc w latach 2009-2011, żadne z województw nie przekroczy poziomu 75 proc., oprócz mazowieckiego, które już ten próg przekroczyło.
W przypadku województwa mazowieckiego istnieją - jego zdaniem - dwa rozwiązania. Pierwsze to utworzenie w ramach województwa mazowieckiego osobnej jednostki statystycznej dla Warszawy; drugim byłby okres przejściowy, w którym środki z funduszy pomocowych stopniowo wygasałyby do 2020 r. Żuber zaznaczył, że nie rozstrzygnięto jeszcze, które z dwóch rozwiązań zostanie wybrane dla województwa mazowieckiego.
Zdaniem rzeczniczki prasowej Urzędu Marszałkowskiego Woj. Mazowieckiego Marty Milewskiej, Mazowsze charakteryzuje się dużą polaryzacją poziomu rozwoju.
- Obok bogatej stolicy mamy mniej zamożne subregiony. Tu powstaje niebezpieczeństwo. Po wydzieleniu Warszawy z woj. mazowieckiego - po kilku latach wykorzystywania środków unijnych - polaryzacja ta może się jeszcze bardziej pogłębiać - informuje Milewska. Zaznaczyła, że w tym momencie jest za wcześnie, by mówić o stracie dotacji.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu