Klub PO znów dzieli kwestia przywrócenia w Polsce uboju rytualnego i wiele wskazuje na to, że podczas wtorkowego głosowania obywatelski projekt w tej sprawie może zostać odrzucony. Zmianom przeciwne są kluby: PiS, Twojego Ruchu i SLD. "Za" opowiada się jedynie PSL.
Pierwsze czytanie przygotowanej przez Krajową Radę Izb Rolniczych propozycji odbyło się w Sejmie w mijającym tygodniu. Dopuszcza ona ubój rytualny zwierząt dla celów religijnych bez ogłuszania, przy wykluczeniu jednak możliwości stosowania tzw. klatek obrotowych (klatka obrotowa to stalowa komora, w której zamykane jest zwierzę tak, aby wystawała tylko głowa. Zwierzę obracane jest głową do dołu, następuje poderżnięcie gardła. Śmierć często nie następuje od razu). Wnioski o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu złożyły PiS i Twój Ruch. Głosowanie zaplanowane jest na najbliższy wtorek.
Poprzednia próba bez skutku
W lipcu ubiegłego roku w Sejmie przepadła niemalże identyczna propozycja rządowa dotycząca uboju rytualnego. Stało się tak m.in. dlatego, że przeciwko przygotowanemu przez resort rolnictwa projektowi opowiedziało się 38 posłów PO, a 37 w ogóle nie wzięło udziału w głosowaniu. Wiele wskazuje na to, że tym razem będzie podobnie. Przeciwnicy uboju rytualnego w PO szacują, że projektu może nie poprzeć nawet kilkudziesięciu posłów Platformy i podobnie jak przed rokiem - albo otwarcie poprzeć wnioski o odrzucenie, albo na czas głosowania opuścić salę obrad.
Część na "nie"
Głosowanie przeciwko propozycji Izb Rolniczych zapowiadają m.in. szef Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt Paweł Suski, a także poseł Artur Dunin. - Ubój rytualny jest bardzo drastycznym sposobem zabijania - bez wyłączenia świadomości zwierzęcia. Zwierzę nie powinno być moim zdaniem w ten sposób uśmiercane, ponieważ jest to zbyt traumatyczne przeżycie. Samo podcięcie gardła nie stanowi odcięcia świadomości - przekonuje Suski w rozmowie z PAP.
Jego zdaniem nietrafione są również argumenty zwolenników uboju, że na zakazie tracą producenci mięsa w Polsce. - Nie wydaje się, żeby te katastroficzne prognozy: zmniejszenia liczby miejsc pracy, jak również wielkość eksportu się zmieniły - uważa Suski.
Tę opinię podziela Dunin, wiceszef sejmowej komisji rolnictwa. - Jeżeli zabijamy zwierzęta, to chociaż trochę starajmy się to robić tak, by ich nie męczyć. Uważam, że ustawa obecnie obowiązująca jest dobra i nie powinniśmy jej zmieniać - podkreśla poseł w rozmowie z PAP.
Platforma pomoże?
Klub PO opowiedział się podczas ubiegłotygodniowej debaty za skierowaniem obywatelskiego projektu do dalszych prac w komisji. - Rozumiem protesty wobec przemysłowego uboju rytualnego, natomiast trudno nie zauważyć, że chociażby mniejszość żydowska ma w tej chwili kłopoty z tym, żeby wypełniać swoje zwyczaje religijne, które nie zmieniły się od tysięcy lat. Dlatego musimy rozstrzygnąć tę kwestię w taki sposób, aby jednak nie łamać konstytucji i praw mniejszości religijnych - argumentuje w rozmowie z PAP szef klubu PO Rafał Grupiński.
Zmiany popiera również wicemarszałek Sejmu Cezary Grabarczyk. - Mnie przekonują argumenty, które podnoszą środowiska wyznaniowe - uważam, że powinniśmy w tym zakresie wykazać tolerancję - mówi Grabarczyk PAP.
Traci rolnictwo
Na aspekt religijny sprawy zwracał też uwagę podczas ubiegłotygodniowej debaty w Sejmie sprawozdawca projektu, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych Wiktor Szmulewicz. Przekonywał ponadto, że z powodu zakazu uboju straty ponoszą polscy rolnicy. - Szacuje się, że zmniejszyła się dochodowość sprzedaży bydła – obecnie oferuje się rolnikowi średnio ok. 2 zł za 1 kg, co daje na sztuce od 1000 zł do 1500 zł i stanowi kwotę graniczną, jeżeli chodzi o opłacalność tego kierunku produkcji - dowodził.
Mówił również, że w przeszłości ubój koszerny i halal stanowiły podstawę dla 10 proc. naszego eksportu drobiu oraz prawie jednej trzeciej eksportu wołowiny. - Rolnicy stracili w ten sposób część swoich przychodów. W konsekwencji żywe bydło jest wywożone do Słowacji, Czech, Niemiec, na Litwę, gdzie nie ma zakazu uboju rytualnego i gdzie jest temu poddawane, a więc nasze bydło, jeśli chodzi o aspekt ochrony zwierząt i dobro zwierząt, traci na wartości, dlatego że dodatkowo musi przebyć 500 km czy 1000 km do ubojni nienależących do polskich przetwórców - podkreślał Szmulewicz.
Awantura o ubój
W ubiegłym roku sprawą uboju rytualnego Sejm zajął po wyroku TK sprzed dwóch lat. Trybunał stwierdził wówczas, że rozporządzenie ministra rolnictwa z 2004 r., na podstawie którego dokonywany był ubój, było sprzeczne z ustawą o ochronie zwierząt, a przez to z konstytucją. W związku z tym resort rolnictwa przygotowało projekt zmian w tej ustawie, tak by nadal możliwe było dokonywanie uboju zgodnie z wymogami religijnymi wyznawców judaizmu i islamu. Projekt przepadł jednak w lipcu w Sejmie.
Z kolei pod koniec sierpnia ub.r. Związek Gmin Wyznaniowych Żydowskich złożył wniosek do Trybunału Konstytucyjnego dotyczący ustawy o ochronie zwierząt. Chodziło o zbadanie zgodności ustawy o ochronie zwierząt, która nie przewiduje uboju rytualnego, z konstytucją i Europejską Konwencją o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. Kilka dni wcześniej do TK wpłynęło również zapytanie Sądu Rejonowego w Białymstoku ws. dopuszczalności uboju rytualnego, jaki miał miejsce w Tykocinie 12 marca br. Chodziło o przepis ustawy o ochronie zwierząt, zabraniający takiego uboju. Do tej pory TK nie wydał wyroku w tych sprawach.
Autor: //gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24