W niedzielę odnalazł się szef notowanej na giełdzie we Frankfurcie nad Menem chińskiej firmy obuwniczej Ultrasonic. W ub. tygodniu mężczyzna i jego syn zagineli bez śladu, a wraz z nimi firmowe pieniądze. W wywiadzie dla telewizji Sina Wu Qingyong zaprzeczył, że uciekł z gotówką. Tłumaczył, że przebywał na wakacjach, a nie było z nim żadnego kontaktu, bo zgubił telefon.
Wu Qingyong i jego syn, dyrektor ds. operacji bieżących w Ultrasonic Wu Minghong zniknęli ponad tydzień temu. Firma poinformowała we wtorek, że z kasy wyparowało także większość rezerw gotówkowych.
Szybka dymisja
Rada nadzorcza spółki formalnie zdymisjonowała mężczyzn w czwartek, argumentując, że w sierpniu zaciągnęli kredyt w wysokości 60 mln dolarów w banku Nomura w Hongkongu i przed zniknięciem przelali pieniądze na prywatne konta.
Spółka dodała, że rozpoczęła już rozmowę z wierzycielami, aby uniknąć niewypłacalności.
W niedzielę, w wywiadzie video z chińską telewizją, Wu Qingyong zaprzeczał tym oskarżeniom. - Pogłoski mówią, że wziąłem miliard juanów. To jest czysta plotka. Nic takiego się nie stało. Sytuacja finansowa spółki jest normalna - powiedział Wu.
Gwałtowny spadek akcji
Mężczyzna twierdzi, że nie było z nim kontaktu w ostatnich dniach, bo był Hongkongu na wakacjach z wnuczkiem oraz na Filipinach u lekarza. Dodał też, że stracił telefon komórkowy.
- Nie uciekałem. Plotki w społeczeństwie i internecie mówią, że wziąłem pieniądze i uciekłem. Moja reputacja i firma poniosły duże straty. Mam prawo ścigać tych, którzy szerzą tę plotkę - zaznaczył.
Ultrasonic jest notowana na giełdzie we Frankfurcie. W związku ze skandalem akcje spółki zanurkowały w ub. tygodniu o ponad 80 proc.
Firma zatrudnia około 1450 ludzi i - według jej strony internetowej - w 2012 roku przy łącznych wpływach w wysokości 149 mln euro osiągnęła 41,8 mln euro zysku przed opodatkowaniem.
Autor: ToL / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock