Protest kierowców ciężarówek zaczyna się odbijać na przeładunkach największego na świecie portu kontenerowego w chińskim Szanghaju. Strajk mimo silnej obecności policji trwa już trzeci dzień, kierowcy protestują przeciwko znacznemu wzrostowi cen konsumpcyjnych i wysokim kosztom paliwa.
Jak relacjonuje agencja Reutera, tłum liczący ok. 600 ludzi kłębi się pod biurem jednej z firm logistycznych w okolicy Baoshan, leżącego na północy miasta jednego z portów Szanghaju. Niektórzy rzucali kamieniami w samochody, których kierowcy nie dołączyli do strajku.
Strajkujący to większości niezależni transportowcy, którzy wykonują przewóz towarów do i z portu, przerwali pracę w środę. Domagają się od władz spowodowania obniżki cen paliwa, sprzeciwiają się też wysokim opłatom pobieranym przez firmy logistyczne.
Tłum protestujących nieco się zmniejszył po interwencji 50-osobowego oddziału policji. Co najmniej dwie osoby zostały zatrzymane, a policjanci przez megafon ogłosili, że w poniedziałek władze mają podjąć rozmowy z przedstawicielami protestujących kierowców.
Jednak dwóch kierowców ciężarówek, z którymi rozmawiał dziennikarz Reutera, zadeklarowało, że protest będzie kontynuowany. - Kontynuujemy nasz strajk. Nie było żadnej reakcji ze strony rządu ani nikogo innego - powiedział 38-letni kierowca ciężarówki o imieniu Liu.
Władze miasta zaprzeczyły, by cokolwiek wiedziały o strajku kierowców. Z kolei przedstawiciel władz portowych (Shanghai International Port (Group) Co.), że działania kierowców nic nie wpływają na przeładunki. Jednak jeden z dyrektorów przyznał, że protest zaczyna mieć znaczenie dla portowych operacji.
- Strajk opóźnia eksport i wiele statków nie może zostać wypełnionych przed wypłynięciem - asystent dyrektora generalnego w China Star Distribution Center (Shanghai) Co.m Wei Yujun. Według jego słów statki o pojemności 5 tysięcy kontenerów obecnie mogą wypływać z Szanghaji jedynie z tysiącem lub dwoma tysiącami kontenerów. W szczególności może to ograniczać transport towarów włókienniczych i maszyn.
Chiński rząd dąży do ograniczenia wzrostu inflacji, która w marcu osiągnęła 5,4 procent. Władze obawiają się, że rosnące ceny paliwa i żywności mogą wywołać protesty, podobne do tych, które wstrząsnęły Bliskim Wschodem.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: wikipedia.org