- Od wtorku zacznie się strajk na poczcie - poinformowali przedstawiciele NSZZ "Solidarność". Do związku należy 15 procent pocztowców. Dla klientów będzie to oznaczać dłuższe kolejki i kłopot z doręczaniem przesyłek. Na jaką skalę - okaże się we wtorek.
Strajk organizowany jest przez pocztową "Solidarność" oraz kilka innych związków zawodowych. Należy do nich w sumie 15 tysięcy ze 100 tysięcy pracowników poczty. Ostatnia tura rozmów przedstawicieli związków z dyrekcją poczty miała miejsce w sobotę. "Solidarność" nie dogadała się w sprawie płac i jej członkowie nie przyjdą do pracy.
Bogumił Nowicki z "Solidarności" podkreślił jednak, że w referendum za protestem opowiedziało się około 66 tysięcy pracowników. Domagają się znaczących podwyżek. Na początku protestu chcieli 800 zł brutto podwyżki, w ostatniej fazie rozmów obniżyli żądania do 533 zł. Zarząd chciał zgodzić się średnio na 305 zł podwyżki i rozmowy zostały zerwane.
W ilu urzędach strajk faktycznie utrudni pracę? Przekonamy się we wtorek. Pierwsze raporty z pracy w kraju pojawią się ok. 10 rano.
Pomysł na pocztę
Związkowcy skrytykowali również sposób zarządzania przedsiębiorstwem. Bogumił Nowicki stwierdził, że firma jest traktowana przez polityków jak folwark. Podkreślił, że kolejne rządy próbują realizować różne wizję przedsiębiorstwa. Raz kładą większy nacisk na działalność komercyjną, innym razem podkreślają wymiar misyjny Poczty Polskiej. Zdaniem związkowców te dwie opcje wykluczają się i prowadzą do paraliżu firmy.
Negocjacje w Poczcie na tematy płacowe trwają od kilku miesięcy. 26 maja przedstawiciele grupy ponad 30 związków (wśród których nie było "Solidarności") podpisali porozumienie, zgodnie z którym podwyżka ma wynieść 400 zł na jeden etat od 1 sierpnia; dodatkowo na jeden etat ma przypaść 400 zł w formie bonów, wypłaconych do końca roku.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Grzegorz Michałowski