150 działaczy "Solidarności" ze Stoczni Gdańsk planuje w piątek w Brukseli demonstrację w obronie ich zakładu. Chcą też przeprosić za "skandaliczną" - jak mówią - postawę ministra Grada. Pozostałe stocznie zorganizowały spotkania komitetów protestacyjnych.
GDAŃSK
- Podczas manifestacji chcemy zwrócić się do unijnej komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes o plan dla Stoczni Gdańsk, a także danie szansy innym polskim stoczniom. Jakakolwiek upadłość polskiej stoczni grozi bowiem krachem w całej branży okrętowej - wyjaśnił wiceprzewodniczący komisji zakładowej "S", Karol Guzikiewicz
- Mamy także zamiar przeprosić Kroes za skandaliczną - naszym zdaniem - postawę ministra Grada, który przedstawiając unijnej komisarz program restrukturyzacji polskich stoczni podawał jej fałszywe informacje dotyczące np. pomocy publicznej dla Stoczni Gdańsk - mówił Guzikiewicz.
Według źródeł w Brukseli, Komisja Europejska oczekuje od polskiego rządu przesłania osobnego planu restrukturyzacji dla stoczni w Gdańsku, który miałby zapewnić jej przetrwanie. KE uważa, że gdańska stocznia ma szanse na przetrwanie, bo jest zakładem relatywnie małym, już sprywatyzowanym i otrzymała mniejszą pomoc publiczną, niż stocznie w Gdyni i Szczecinie.
GDYNIA
Związkowcy ze Stoczni Gdynia apelują o spotkanie z premierem Donaldem Tuskiem i ministrem skarbu Aleksandrem Gradem.
"Jako organizacje zawodowe wykazaliśmy dużą rozwagę, cierpliwość i nie podejmowaliśmy żadnych działań, które mogłyby przeszkodzić w procesie prywatyzacji. Jednakże informacja o prawdopodobnej konieczności zwrotu pomocy publicznej, a co za tym idzie prawdopodobnej upadłości stoczni, grozi zatrzymaniem produkcji i niekontrolowanym wybuchem niepokojów społecznych" - głosi list podpisany przez szefów NSZZ "Solidarność", Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Gospodarki Morskiej oraz Związku Zawodowego "Stoczniowiec" w gdyńskiej stoczni.
Informacja o prawdopodobnej negatywnej decyzji Komisji Europejskiej wywołała również niepokój u kooperantów i dostawców Stoczni Gdynia, którzy mogą zatrzymać dostawy niezbędnych materiałów do produkcji i ciągłości pracy stoczni
W liście związkowcy przypomnieli Gradowi, że na jednym ze spotkań z załogą złożył "deklarację o zapewnieniu dla stoczni środków finansowych na bieżącą działalność i wynagrodzenia dla pracowników".
Komisja Europejska nie potwierdziła na razie negatywnej decyzji o polskim planie naprawy. W oficjalnym komunikacie po spotkaniu napisano jedynie, że "komisarz Kroes zobowiązała się, że zaproponuje KE tak szybko, jak to będzie możliwe, ostateczną decyzję" o zatwierdzeniu bądź odrzuceniu planów restrukturyzacji.
SZCZECIN
Związkowcy ze Stoczni Szczecińskiej Nowa chcą, by unijna komisarz Neelie Kroes wyjaśniła, dlaczego negatywnie oceniła program prywatyzacji polskich stoczni. Chcą też napisać petycję do premiera Donalda Tuska.
Komitet protestacyjny Stoczni Szczecińskiej Nowa, który zebrał się w środę, postanowił do piątku wstrzymać się z podjęciem decyzji co do dalszych działań, w tym dotyczących ewentualnych form protestu.
Przewodniczący stoczniowej "Solidarności 80" Jacek Kantor powiedział po spotkaniu, że "żadnych rewolucyjnych postanowień nie było", ale stoczniowcy chcą wystosować petycję w sprawie stoczni do szefa rządu Donalda Tuska.
- Zamierzamy też napisać do pani komisarz Neelie Kroes i dowiedzieć się, dlaczego tak oceniła program prywatyzacji stoczni. Chcemy, żeby nam to wyjaśniła – poinformował Kantor.
Kantor przyznał, że od wtorku, po doniesieniach z Brukseli, nastroje wśród załogi są "napięte", a sama informacja wstrząsnęła stoczniowcami.
- Minister Grad rozbudził nadzieje przekonując, że ten program jest dobry, że Komisja Europejska nie zgłasza do niego uwag, i że wszystko jest na dobrej drodze. Zastanawiam się, co się takiego naprawdę stało, że komisarz Kroes nie odniosła się do merytorycznych spraw – mówił Kantor.
Jego zdaniem, brak upublicznienia programu prywatyzacji może świadczyć o jego słabości. - Bo gdyby ten program był dobry, nikt by się nie bał go upublicznić. Może minister Grad się bał krytyki załogi. Ocena pani komisarz dopełnia sprawy – uważa związkowiec. - Jeżeli ten program jest zły, pomaszerujemy na Warszawę, jeżeli jest dobry, ale pani komisarz inaczej go oceniła, wtedy pomaszerujemy na Brukselę – zażartował Kantor.
kap, bgr/mlas, kdj
Źródło: TVN24, TVN CNBC Biznes, PAP,
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Bartłomiej Zborowski