George Soros znów wieszczy upadek euro. Znany finansista, nazywany też walutowym spekulantem, powiedział w niemieckiej gazecie "Die Zeit", że cięcia wydatków zapowiadane przez Berlin mogą się skończyć końcem strefy euro.
Soros uważa, że Berlin, obcinając swoje wydatki wciągnie sąsiadów Niemiec w deflację - a to może dla nich oznaczać długą stagnację gospodarczą.
To z kolei może, zdaniem finansisty, ożywić nastroje nacjonalistyczne i spowodować niepokoje społeczne. Soros już wielokrotnie powtarzał, że strefa euro może się rozpaść, a oszczędności wdrażane przez rządy "16" podkopią wzrost gospodarczy, dlatego kraje strefy euro powinny przygotować się na drugą falę recesji.
- Dezintegracja już ma miejsce: różnice zdań między Niemcami a Francją w polityce gospodarczej są większe niż przed 10 laty - ocenił Soros.
W jego opinii Niemcy są izolowane na świecie w swych poglądach na politykę gospodarczą. - Przez wzgląd na swą historię obawiają się bardziej inflacji niż recesji. Reszta świata jest odmiennego zdania - dodał.
Niemieckie oszczędności mają być warte 80 miliardów euro w ciągu 4 lat, a Angela Merkel powiedziała kilka dni temu, że Niemcy muszą ograniczyć dług publiczny i nie potrzebują nowych pakietów stymulacyjnych. To stawia kanclerz Niemiec po drugiej stronie barykady niż Baracka Obamę, który chce, by kraje G20 wciąż pobudzały gospodarki i pompowały w nie pieniądze.
Zdaniem Geogea Sorosa kryzys na południu Europy powinien być zażegnany poprzez dokapitalizowanie banków. - W rzeczywistości mamy tam do czynienia nie z kryzysem waluty, czy budżetów państw, ale z kryzysem banków - stwierdził.
George Soros zasłynął powszechnie 22 września 1992 roku, gdy uważając, że funt szterling jest przewartościowany, dokonał spekulacji przeciw tej walucie angażując 10 mld dolarów i grając na zniżkę kursu. W wyniku tego Bank Anglii był zmuszony wycofać walutę z Mechanizmu Kursów Walutowych (ERM II), a sam Soros zarobił około jednego miliarda dolarów. Właśnie po tym wydarzeniu został nazwany "człowiekiem, który złamał Bank Anglii".
Źródło: reuters, pap
Źródło zdjęcia głównego: TVN24