Mundurówki i KRUS kosztują budżet 24 mld zł rocznie, wcześniejsze emerytury - 4 mld zł. Więc pomostówki są rozwiązaniem zastępczym, które pozwala uciec od niepopularnych rozwiązań - uważa przewodniczący NSZZ "Solidarność". W rozmowie z "Polską" Janusz Śniadek zapowiedział, że związkowcy będą domagać się zniesienia KRUS i emerytur mundurowych.
Po odrzuceniu przez Sejm prezydenckiego weto do ustawy o emeryturach pomostowych, premier Donald Tusk ocenił, że udało się wprowadzić "nowoczesny i sprawiedliwy system emerytalny". Tymczasem - według szefa NSZZ "Solidarność" - doszło do "gorszącego targu, a nawet korupcji politycznej".
Związkowców rozczarowała przede wszystkim postawa SLD, która ujawniła "cynizm handlu, który się dokonał".
Związkowcy chcą dyskusji
Co na to związkowcy? Straszą Trybunałem Konstytucyjnym (chodzi o arbitralne kryterium daty - wszyscy, którzy zaczęli pracę po 1.1.1999 r., nie mają prawa do emerytury pomostowej), ale mimo to mówią o dialogu i dyskusji o całym systemie.
Jak zapowiada Śniadek, związkowcy nie zgodzą się, by "dyskusję o emeryturach zamknąć jedną ustawą". Zamierzają wymóc na rządzie ochronę pracowników przed skutkami kryzysu gospodarczego, a zwłaszcza utratą miejsc pracy.
"Solidarność" chce także realizacji programu 50+, który pomógłby pracownikom przedłużyć ich aktywność zawodowej. - Rząd twierdzi, że prowadzi dialog, ale de facto gada sam ze sobą - narzeka lider związku w w wywiadzie dla "Polski". W jego opinii, rząd przede wszystkim zajmuje się PR-em i socjotechnikami, a jedynym źródłem jego decyzji są słupki notowań. - Bez dialogu i wspólnych działań cudu nie będzie - zastrzegł.
Źródło: Polska
Źródło zdjęcia głównego: TVN24