Polscy piraci ściągają 5 mln utworów tygodniowo. Policja zapowiada, że rozprawi się z problemem, ale spektakularnych akcji jest nadal niewiele. Powód? Przepisy, które tak naprawdę nie chronią twórców - pisze money.pl.
Nie lepiej wygląda sytuacja w światowym internecie. Na każde legalnie pobrane z sieci nagranie przypada 20 pirackich, a wytwórnie tracą na tym rocznie 2-3 mld dolarów - wylicza money.pl.
Walka z piractwem na krajowym podwórku, choć często opisywana prze media, w rzeczywistości przynosi nikłe rezultaty.
- Zabezpieczono 6 serwerów o łącznej pojemności 12 terabajtów - chwalili się policjanci, którzy w listopadzie 2007 roku zatrzymali mężczyznę, który administrował nielegalną siecią komputerową. Tego typu spektakularnych akcji policji w rzeczywistości nie ma wiele. W pierwszym półroczu 2007 roku podobnych zatrzymań policja przeprowadziła trzy: w Koszalinie, Wrocławiu i Poznaniu. Wszystkie na terenie akademików. Poza tym, zatrzymano 149 osób dokonujących przestępstwa za pośrednictwem internetu i zlikwidowano 1600 nielegalnych kopiarni, wypożyczalni i hurtowni. W sumie straty twórców na skutek piractwa oszacowano na 68 mln złotych - informuje portal.
Dozwolony prywatny użytek Czy jednak ściągając muzykę z internetu powinniśmy obawiać się, że zapuka do nas policja? W świetle przepisów, kupując płytę czy kasetę nabywamy także prawo do korzystania z niej do prywatnego użytku - w domu, w gronie znajomych, rodziny. Tzw. "prywatne kopiowanie" jest dopuszczalne dzięki zapisom art. 23 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Dzięki temu zapisowi wolno, w celach wyłącznie prywatnych, zrobić kopię legalnej płyty wyłącznie dla użytku własnego lub dla rodziny i przyjaciół.
Możemy też kupioną legalnie płytę przerobić na mp3 tak, by móc z niej korzystać np. słuchając na iPodzie. - Można w ten sposób powielić nagranie i korzystać z niego w gronie osób znajomych, rodziny albo samemu słuchać w domu - potwierdza w rozmowie z money.pl dr Wojciech Machała z Instytutu Prawa Cywilnego Uniwersytetu Warszawskiego.
Bezkarne ściąganie A co ze ściąganiem plików z internetu? Jak potwierdza policja i prawnicy, za nielegalne ściągnięcie utworu (np. przez sieć P2P) na własny użytek nie trafimy do wiezienia. Ale uwaga! Teoretycznie możemy zostać za to pociągnięci do odpowiedzialności cywilnej - ostrzega money.pl. Twórca lub osoba posiadająca prawa do utworu może od nas zażądać odszkodowania, jeśli utwór został ściągnięty nielegalnie. Wówczas ma on prawo żądać dwu-, a w razie zawinionego naruszenia trzykrotności wynagrodzenia.
To jednak sytuacja czysto hipotetyczna, bo koszty ustalenia kto i za ile ściągnął, koszty procesowe, opłacenie prawnika, to sumy wykraczające poza opłacalność tego typu przedsięwzięć.
Karalne udostępnianie Nie ma natomiast wątpliwości, że naruszeniem granic dopuszczalnego rozpowszechnienia jest za to udostępnianie plików, wykraczające poza rodzinę i przyjaciół. Dane osoby łączy tylko to, że wymieniają się plikami, nic więcej, a to za mało by zastosować dopuszczalny użytek osobisty.
Pamiętać jednak należy, że sprawy karne dotyczą postępowania wobec osób, które ściągają i udostępniają pliki w szerokim zakresie - podkreśla money.pl.
Jaka kara? Rozpowszechniając i zwielokrotniając muzykę lub filmy w sieci łamiemy prawo. Za internetowe piractwo grozi nam kara grzywny, ograniczenie wolności czy nawet więzienie. Maksymalnie może to być 2 lub 5 lat, w zależności do tego czy ktoś uczynił z tego procederu dochodową działalność, zorganizował ją i nią kierował.
Źródło: money.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl