Czy polskie firmy motoryzacyjne eksportujące na Wschód mogą ucierpieć na skutek sankcji wobec Rosji? - Nie powiedziałbym, że się boimy. Przyglądamy się temu z uwagą - powiedział w TVN24 Biznes i Świat Paweł Surówka, członek zarządu Boryszewa. Firma ta poprzez podmioty zależne dostarcza części dla Volkswagena.
Ukraina i Rosja traktowane jako jeden rynek są drugim partnerem handlowym Polski po Niemczech. Ukraina odpowiada za 2,8 proc. polskiego eksportu, a Rosja za 5,6 proc. W ostatnich latach wzrost eksportu na te rynki to ponad jedna czwarta wzrostu polskiego eksportu ogółem.
Jeśli chodzi o rynek motoryzacyjny, Rosja to ósmy rynek zbytu dla Polski, a Ukraina 14.
Przyglądają się
Paweł Surówka zapewnił, że firma nie boi się zamieszania wokół Rosji, ale przygląda się jemu "z uwagą". - Ja sam byłem w Rosji w tamtym tygodniu, w tym tygodniu jadę spotkać się z klientami. Jest to bardziej związane z tym, że rozpoczynamy produkcję seryjną, która rośnie z każdym dniem. W tym momencie nie widzimy bezpośredniego powodu do obaw - zaznaczył.
Podkreślił, że obrót i sprzedaż na rynku rosyjskim stanowi dla Volkswagena "jakieś 3-4 proc. całej grupy", więc napięcie wokół Krymu nie powinno mocno wpływać na sytuację Boryszewa.
Surówka przypomniał, że ostatnio Volkswagen zapewnił, że "podtrzymuje swoje plany, jeśli chodzi o sprzedaż w Rosji". - W dalszym ciągu budują nowy zakład w Kałudze. Wydaje się, że oni nie widzą powodu, żeby rewidować swoją strategię na Rosję - powiedział.
A czy firma nie boi się zapowiadanej co jakiś czas nacjonalizacji majątku zagranicznych inwestorów? - To byłaby absolutna skrajność. Byłby to strzał Rosji we własne kolano. Nie myślę, żeby oni mogli sobie w tym momencie pozwolić na taki ruch. To w dalszym ciągu ekonomia, która za bardzo zależy od ropy - zapewnił Paweł Surówka.
Autor: mn / Źródło: TVN24 BiS, tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu | tvn