Stany Zjednoczone i Unia Europejska zgodzili, że należy nałożyć na Rosję sankcje sektorowe, jeżeli Kreml zakłóciłby wybory prezydenckie na Ukrainie zaplanowane na 25 maja. Ewentualne sankcje obejmowałyby wiele gałęzi rosyjskiego przemysłu.
Szef amerykańskiej dyplomacji John Kerry poinformował w czwartek w Londynie, że kilku kluczowych ministrów spraw zagranicznych krajów UE rozważa wprowadzenie sankcji sektorowych, które miałyby objąć niektóre z największych sektorów w Rosji, w tym przemysł górniczy i gazowniczy. - Wszyscy ministrowie, na czele z sekretarzem Kerrym podkreślili, że wolne i uczciwe wybory na całej Ukrainie, w tym na wschodzie w kraju, są absolutnie niezbędne - powiedział urzędnik Departamentu Stanu USA.
Obama ostrzega
Już 2 maja Barack Obama zapowiedział, że kolejnym etapem sankcji wobec Rosji będą sankcje sektorowe, wymierzone w rosyjską gospodarkę. - Jeśli Rosja zakłóci wybory prezydenckie na Ukrainie, USA nie będą miały wyboru w tej kwestii - zaznaczył.
W poniedziałek Unia Europejska rozszerzyła listę osób i firm objętych sankcjami wizowymi i finansowymi w związku z kryzysem na Ukrainie. Władze obwodów donieckiego i ługańskiego, gdzie separatyści przeprowadzili referenda, zapowiedziały, że nie odbędą się tam wybory prezydenckie.
Dla kogo sankcje?
Szefowie MSZ krajów UE postanowili dodać do czarnej listy osób objętych unijnymi sankcjami 13 osób - ukraińskich separatystów oraz Rosjan. Zamrożono również aktywa dwóch firm z Krymu, których aktywa zostały skonfiskowane po marcowej aneksji półwyspu przez Rosję. Oznacza to, że unijne sankcje wizowe i finansowe dotyczą już 63 osób i podmiotów gospodarczych.
Autor: ToL/Klim/ / Źródło: Reuters