Czynniki napędzające deflację w Europie Centralnej są inne i mniej groźne niż te występujące w strefie euro, ale ryzyka deflacji w regionie nie należy bagatelizować – ocenia ośrodek badawczy Capital Economics.
Ważną różnicą jest to, że zagrożenie deflacją występuje w eurostrefie głównie dlatego, że zadłużone kraje Południa muszą odzyskać konkurencyjność poprzez obniżki płac i cen (tzw. wewnętrzna dewaluacja).
Konkurencyjność priorytetem
W odróżnieniu od południowoeuropejskich członków strefy euro, gospodarki Europy Centralnej mają za sobą okres dostosowawczy podyktowany dążeniem do odzyskania konkurencyjności. Głównym powodem niskiej inflacji są tam niższe ceny energii i świeżej żywności.
CE zauważa, że banki centralne Europy Centralnej mają kontrolę nad polityką pieniężną, stąd mogą osłabić walutę, by doprowadzić do zwyżki cen surowców i towarów z importu. Mają też niższe wskaźniki długu. Dodatkowo inflacja bazowa, z wyłączeniem żywności i energii jest w nich dodatnia, choć niska.
"Jak dotąd, obniżka inflacji nie miała w regionie negatywnego wpływu na płace. Faktycznie, łączny przyrost płac nominalnych był mniej więcej stały, zaś z chwilą spadku stopy inflacji ich realny przyrost wyraźnie wzrósł dostarczając wsparcia wydatkom konsumpcyjnym" – zaznacza komentarz.
Capital Economics dostrzega zarazem ryzyko wejścia gospodarek Europy Centralnej w dłuższy okres spadających cen. Zauważa, że stopa inflacji towarów i usług konsumpcyjnych na Węgrzech wyniosła w kwietniu -0,07 proc. rdr (CPI) oraz -0,16 proc. rdr (HICP), zaś na Słowacji -0,12 proc. rdr i -0,20 proc. rdr.
Podejście umiarkowane
Analitycy wskazują na umiarkowane nastawienie w polityce pieniężnej polskiego i czeskiego banku centralnego i perspektywę dalszej obniżki oprocentowania stóp na Węgrzech. Największego zagrożenia deflacją dopatrują się w Bułgarii i Chorwacji. Oba te kraje mają poważnie zadłużony sektor prywatny, ich waluty podwieszone są pod euro, a gospodarki niekonkurencyjne (zwłaszcza chorwacka). W innych krajach regionu stopa inflacji zacznie przyrastać w II połowie br. i z początkiem 2015 r., ponieważ duże obniżki opłat za podstawowe usługi dla gospodarstw domowych przestaną być uwzględniane w podstawie obliczeń - wskazuje komentarz.
Szef Narodowego Banku Polskiego Marek Belka pytany w ubiegłym tygodniu, że , czy spodziewa się w najbliższych miesiącach znacznego spadku inflacji, czy też deflacji, powiedział, by nie mylić przejściowego obniżenia wskaźnika wzrostu cen poniżej zera z uporczywą deflacją. "My nie wykluczamy, że w którymś z miesięcy, np. letnich, inflacja może przejściowo (...) spaść poniżej zera. Ale tego nie traktowałbym jako deflacji" - zastrzegł.
W komunikacie po ubiegłotygodniowym posiedzeniu RPP napisano, że w najbliższych kwartałach presja inflacyjna pozostanie bardzo niska.
RPP wskazała też, że w kwietniu inflacja CPI obniżyła się istotnie poniżej oczekiwań z marcowej projekcji i wyniosła 0,3 proc., pozostając wyraźnie poniżej celu inflacyjnego NBP (2,5 proc.). Obniżyły się również wszystkie miary inflacji bazowej. Towarzyszył temu dalszy spadek cen produkcji sprzedanej przemysłu oraz obniżenie się oczekiwań inflacyjnych.
Autor: mn//gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24