Za mniej niż 10 euro będzie można polecieć z Europy do Stanów Zjednoczonych. Przynajmniej jeśli swoje obietnice zrealizuje Michael O’Leary, szef tanich linii lotniczych Ryanair. Połączenia mają odbywać się z 14 dużych europejskich miast. W ofercie będą jednak kruczki.
Michael O’Leary, szef Ryanair zapowiedział, że zarządzanie przez niego linie lotnicze chcą wprowadzić tanie bilety na długodystansowe trasy do Stanów Zjednoczonych, które będą kosztowały mniej niż 10 euro. Natomiast połączenia w drugą stronę mogą być jeszcze tańsze. Ich ceny będą poniżej 7,3 euro. Liczba tanich biletów na każdy rejs będzie ograniczona.
Tani tylko lot
Szef Ryanair zaznaczył, że do podstawowych cen trzeba będzie jednak doliczyć opłaty m.in. za bagaż czy posiłek na pokładzie samolotu. Jednak osoby, którym zależy tylko na tanim podróżowaniu powinny być zadowolone. Loty według planów przewoźnika miałyby się odbywać z 14 dużych miast europejskich do 12-14 miejsc w Stanach Zjednoczonych.
Brakuje floty
Jedyną przeszkodą - jak twierdzi Michael O’Leary - jest brak odpowiednich samolotów. Jego zdaniem Ryanair mógłby uruchomić połączenia do Stanów Zjednoczonych w ciągu sześciu miesięcy, ale firmie brakuje odpowiedniej floty powietrznej. Dodał też, że niestety wszystkie większe maszyny, które są potrzebne do kursów na długodystansowych trasach, są natychmiast wykupywane przez kraje Zatoki Perskiej. Dlatego zbudowanie wymaganej floty może zająć jego firmie około 4-5 lat. Już wcześniej Michael O’Leary mówił, że aby uruchomić regularne loty do Stanów Zjednoczonych jego linie potrzebują floty około 30-50 samolotów.
Autor: msz//bgr / Źródło: The Telegraph
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia