Rosja teoretycznie mogłaby wykorzystać most energetyczny między Polską a Litwą do eksportu swojego taniego prądu. Pod warunkiem, że nie będzie cierpieć na deficyt prądu, co jest bardzo prawdopodobne - pisze "Gazeta Wyborcza".
Oficjalnie nikt z polskiego rządu tego nie powie. Jednak od polskich urzędników często można usłyszeć, że "most energetyczny między Polską a Litwą może posłużyć do importu tańszej rosyjskiej energii". - Nie chcemy otworzyć polskiego rynku na tańszą energię z Litwy - mówił "Gazecie Wyborczej" rok temu wiceminister gospodarki Piotr Naimski. Według dziennika, nie chodziło mu oczywiście o energię litewską, lecz rosyjską.
Energetyczne połączenie elektryzuje partnerów Most, który ma połączyć Polskę i Litwę, jest priorytetowym projektem Unii Europejskiej. Kraje bałtyckie do niedawna były całkowicie odseparowane od europejskiej sieci energetycznej (UCTE). Miały połączenia wyłącznie z krajami byłego ZSRR. Dopiero w tym roku położono pierwszy kabel łączący Estonię z Finlandią. Most między Polską a Litwą ma być jednak najważniejszym łącznikiem energetycznym Litwy z Europą. Dlatego nad Niemnem z takim oburzeniem przyjęto polską groźbę, że budowa mostu może się opóźnić. Polski minister gospodarki zagroził tym niedawno w czasie negocjacji na temat ilości mocy, jaką mielibyśmy otrzymywać z planowanej na Litwie elektrowni atomowej w Ignalinie.
Jeśli dobrze pójdzie, budowa mostu potrwa do 2012 r. Nowa elektrownia w Ignalinie ma powstać do 2015 r., choć jest to termin mało realny. Dopiero w 2008 r. będzie wiadomo, jaką mocą będzie dysponować. Jeśli względy ochrony środowiska pozwolą zbudować tylko jeden blok o mocy 1200 megawatów, to nie wiadomo, czy Polska w ogóle przyłączy się do projektu.
Rosjanie mogą skorzystać na konflikcie polsko-litewskim Jeśli więc mostem nie popłynie do Polski energia z nowej elektrowni w Ignalinie, to czy z okazji skorzystają Rosjanie, którzy będą nim dostarczać tańszą energię do Polski i dalej na Zachód? - Gdy most powstanie, to technicznie będzie taka możliwość - mówi "Gazecie" Borys Zwieriew, rzecznik spółki Inter RAO, rosyjskiego monopolisty w eksporcie energii. - Ale nie sposób przewidzieć, jaki będzie bilans energetyczny Rosji w 2012 r., czy będziemy mieli energię na eksport. Na razie Rosja wciąż jest eksporterem energii elektrycznej netto. W zeszłym roku wpływy z jej sprzedaży za granicę wyniosły 528 mln euro. Jednak ilość eksportowanej energii, która rosła od 2002 r. w 2006 r., po raz pierwszy spadła. Zwieriew dodaje, że nawet jeśli Rosja będzie nadal eksportować energię, to nie wiadomo, czy trafi ona do Polski. Po planowanym zamknięciu starej elektrowni jądrowej w Ignalinie, która dostarcza dziś 80 proc. energii elektrycznej w tym kraju, Litwa może zużywać tak dużą część rosyjskiego eksportu, że do Polski nie popłynie już nic.
Rosyjscy analitycy także uważają, że szanse na eksport energii do Polski i dalej na Zachód są niewielkie. - Chodzi nie tylko o politykę i koncepcję zbyt dużej zależności energetycznej Europy od Rosji, a także o moc naszych elektrowni - mówi Wasilij Konuzin z domu maklerskiego Alemar. - Europejska część Rosji cierpi w przeważającej części na deficyt energii. Nawet jeśli uda się wypełnić plany inwestycyjne i zainstalować nowe moce, to ledwo będzie można zaspokoić rosnący popyt na energię w Rosji.
Obwód Kaliningradzki bez prądu? Obawy przed importem rosyjskiej energii są zresztą nieco dziwne, bo polski rząd sam wpisał do przyjętej w 2006 r. strategii energetycznej połączenie naszej sieci z obwodem kaliningradzkim. Na razie jednak nic się w tej sprawie nie dzieje. Sama Rosja ma problem z Kaliningradem. Po zamknięciu elektrowni w Ignalinie może brakować tam prądu. Choć w enklawie jest jedna gazowa elektrownia, to produkuje za mało prądu, aby zaspokoić potrzeby regionu. Prąd dostarcza więc Litwa.
Po długich sporach Gazpromu i rosyjskiego giganta energetycznego RAO JES Rosjanie zdecydowali się do 2009 uruchomić w Obwodzie Kaliningradzkim drugą elektrownię na gaz. TEC-2 będzie miał moc 450 megawatów. Czy przez Litwę prąd z tej elektrowni może mostem popłynąć do Polski? - To możliwe, ale nadwyżki prądu w Obwodzie Kaliningradzkim będą niewielkie - twierdzi Konuzin. Jedno jest pewne - na zamknięciu starej elektrowni w Ignalinie zyska Gazprom. Rosyjski gigant ma już jedną elektrownię gazową w Kownie, a w 2010 r. zamierza uruchomić drugą.
mpj
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24