Około 20 ton polskiej wołowiny nie wjechało do obwodu kaliningradzkiego. -Część ładunku była przeterminowana, a przewożono go na podstawie sfałszowanych dokumentów - poinformowała Rosyjska Federalna Służba Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego.
Rosyjscy inspektorzy podczas kontroli zauważyli, że data produkcji około 900 kg mięsa zgłoszona w dokumentach przewozowych nie odpowiadała dacie produkcji wpisanej na części opakowań, w których mięso było przewożone.
Okazało się, że zostało ono wyprodukowane nie w lutym 2008 roku, jak podano w dokumentach weterynaryjnych, lecz w listopadzie 2006 roku. Termin jego przydatności do spożycia upłynął w grudniu 2006 roku. Rosyjski nadzór weterynaryjny i fitosanitarny podał, że cały ładunek, czyli 20 ton, został zwrócony nadawcy.
Inspekcja nic nie wie
Zastępca Głównego Lekarza Weterynarii Krzysztof Jażdżewski poinformował, że Inspekcja Weterynaryjna nie otrzymała żadnego sygnału w tej sprawie. Jażdżewski wyjaśnił, że mięso głęboko mrożone (poniżej - 18 stopni Celsjusza) nie ma terminu przydatności do spożycia. Jeżeli natomiast producent określił, do kiedy należy produkt spożyć, to jest to data obowiązująca.
Embargo za fałszowanie
W listopadzie 2005 roku Rosja wprowadziła zakaz importu mięsa z Polski, zarzucając stronie polskiej fałszowanie certyfikatów weterynaryjnych. Po kilkunastu miesiącach trudnych negocjacji, w których uczestniczyli też eksperci Komisji Europejskiej, Moskwa w grudniu 2007 roku zniosła ograniczenia.
Prawo eksportu do Rosji otrzymały jednak tylko te zakłady mięsne w Polsce, które uzyskają odpowiedni certyfikat Federalnej Służby Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl