Rosja nie wyklucza rezygnacji z zaciągania kredytów za granicą. Powodem są skutki nałożonych przez Zachód sankcji, które spowodowały obniżenie wiarygodności Moskwy. - Wartość naszych obligacji może się zmienić, a koszt pożyczania pieniędzy wzrosnąć - uważa minister finansów Anton Siłuanow.
USA i Unia Europejska nałożyły w ostatnich dniach na wysokich rangą rosyjskich urzędników sankcje w postaci zamrożenia kont bankowych i zakazów wizowych.
Co więcej, w reakcji na rosyjską interwencję na Krymie, giełda w Moskwie straciła już ok. 10 proc., co oznacza wyparowanie kapitału o równowartości 60 mld dolarów. Aby obronić rubla przed drastycznym spadkiem wartości, bank centralny wydał już aż 23 mld dol. Ale to nie koniec problemów resortu finansów.
Rosnący koszt długu
- Wszelkie sankcje, jakiekolwiek by nie były, mają negatywny wpływ na obustronny handel, a także obecne i przyszłe prognozy wzrostu gospodarczego - powiedział minister Anton Siłuanow w rozmowie z dziennikarzami. Przyznał, że "nałożone sankcje przyczyniają się do negatywnego postrzegania rosyjskiej gospodarki". - A to znajduje swoje odzwierciedlenie w prognozach agencji ratingowych - powiedział. W czwartek S&P i Fitch obniżyły ocenę perspektywy finansowej Rosji ze stabilnej na negatywną.
- Jest jasne, że wartość naszych obligacji może się zmienić i koszt pożyczania pieniędzy może wzrosnąć - oświadczył polityk. - Jeśli obecna sytuacja się utrzyma, prawdopodobnie zrezygnujemy z zagranicznych kredytów i zmniejszymy emisję krajowego długu - przyznał.
Ropa uratuje Moskwę?
- Teoretycznie, jeśli ceny na ropę pozostaną mniej więcej takie jak teraz i polityka kursowa będzie taka jak teraz, to możemy dzięki dochodom z ropy i gazu obejść się bez pożyczek na rynkach zewnętrznych w 2014 roku - wyjaśnił Siłuanow.
Plany resortu finansów na ten rok zakładały zaciągnięcie za granicą kredytów na sumę siedmiu miliardów dolarów. Rosja ma 494 miliardów dolarów rezerw walutowych. Ministerstwo Finansów spodziewa się deficytu budżetowego na poziomie zaledwie 0,5 proc. PKB.
Autor: rf / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock