Kryzys gospodarczy nie oszczędza nikogo. Kłopoty ma nawet kraj, które do tej pory wydawały się rajem na ziemi - Seszele. Jak podaje CNN, państewko - położone na rajskich wyspach Oceanu Indyjskiego - zmaga się z olbrzymim zadłużeniem i topniejącymi dochodami z turystyki i połowu ryb.
W porównaniu z 2,1 miliardami pomocy jaką dostała jesienią od Międzynarodowego Funduszu Walutowego Islandia, 800 mln dolarów długu Seszeli wydaje się sumą niewielką. Kwota robi jednak wrażenie, jeśli wziąć pod uwagę, że wyspy zamieszkuje jedynie 87 tysięcy ludzi. Zadłużenie jest tak duże, że niewiele brakuje, by przekroczyło wartość rocznego PKB całego kraju.
Seszele musiały już skorzystać z wartej 26 milionów dolarów pomocy Międzynarodowego Funduszu Walutowego, a rząd zwolnił 12 procent wszystkich urzędników państwowych. Upłynniono także walutę kraju - rupię seszelską - która od tamtej chwili straciła na wartości już niemal połowę. Słaby pieniądz, a co za tym idzie niższe ceny co prawda przyciągają turystów, ale znacznie zwiększa koszty importu. MFW szacuje, że PKB Seszeli spadnie w tym roku aż o 9,5 proc.
Obecnie Seszele negocjują z Klubem Paryskim zmianę warunków spłaty długu, sięgającego 250 milionów dolarów. Chcą by kraje zachodnie anulowały połowę tej kwoty.
W poszukiwaniu pieniędzy
Ostatnie miesiące są dla opartej na turystyce gospodarce Seszeli fatalne. Od początku 2009 r. liczba turystów odwiedzających rajskie wyspy spadła aż o 15 procent. Właśnie dlatego władze rozpaczliwie szukają nowych źródeł kapitału. Ich ostatni pomysł to uczynienie z Seszeli raju... podatkowego, przyciągającego zagranicznych inwestorów.
Wyspiarze mają też nadzieję, że uda im się powiększyć zyski pochodzące z opłat pobieranych od kutrów rybackich łowiących na ich wodach. Jeszcze w czwartek Seszele zaprezentują ONZ propozycję rozszerzenia swoich praw do eksploatacji bogatego w surowce dna morskiego.
Źródło: money.cnn.com
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu