Średnia cena ropy naftowej w tym roku może wynieść 50-55 dolarów - przewiduje premier Rosji Władimir Putin. Szef rosyjskiego rządu przedstawił tę prognozę na spotkaniu z liderami frakcji w Dumie Państwowej, izbie niższej parlamentu Rosji, których przyjął w swojej rezydencji w Nowo-Ogariowie koło Moskwy.
Putin przypomniał, że skorygowany rosyjski budżet na 2009 rok opiera się na bardziej pesymistycznej prognozie, zakładającej, iż średnia cena surowca wyniesie 41 dolarów.
Tymczasem w poniedziałek baryłka lekkiej ropy WTI na giełdzie NYMEX w Nowym Jorku w dostawach na sierpień staniała o 80 centów (1,2 proc.) do ceny 68,36 dolarów. W piątek na zamknięciu notowań kontrakt ten kosztował 69,16 dolarów po spadklu o 1,07 dol., czyli 1,5 proc.
PKB mocno spadnie
Premier podał też, że deficyt budżetowy w tym roku osiągnie 8 proc. Produktu Krajowego Brutto.
Putin oświadczył, że przy planowaniu wydatków na inwestycje w 2010 roku należy skoncentrować się na rozpoczętych budowach i wstrzymać się z rozpoczynaniem nowych.
Priorytetem WNP
Szef rosyjskiego rządu zadeklarował, że priorytetem w polityce zagranicznej i gospodarce Rosji pozostają relacje z krajami poradzieckiej Wspólnoty Niepodległych Państw (WNP).
Putin podkreślił również, że Rosja nie zrezygnowała z przystąpienia do Światowej Organizacji Handlu (WTO), jednak - jak to ujął - na pierwszy plan wyszło tworzenie unii celnej z Białorusią i Kazachstanem.
Rosyjski premier przekazał, że Rosja zamierza utrzymać preferencje handlowe dla Białorusi, w tym w sferze energetycznej. Putin zauważył, że dzięki niskiej cenie, za którą Białoruś kupuje w Rosji ropę, kraj ten stał się jednym z największych eksporterów produktów naftowych w Europie.
Źródło: PAP, lex.pl