Pod koniec grudnia 2010 roku rząd zaproponował, aby składka przekazywana przez pracodawców do Otwartych Funduszy Emerytalnych (OFE) została obniżona do 2,3 procent z 7,3 procent. Różnica ma trafiać do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (ZUS) i być księgowana na osobistych kontach ubezpieczonych. Propozycje budzą ostrą krytykę ze strony ekonomistów, pracodawców - i opozycji.
"Ryzyko, że ustawa trafi do Trybunału"
- Istnieje ryzyko, że zaproponowane przez rząd zmiany w systemie emerytalnym mogą trafić do Trybunału Konstytucyjnego - cytowała wypowiedź prezesa Trybunału Konstytucyjnego Andrzeja Rzeplińskiego agencja Reutera.
- Tu jest ogromny problem konstytucyjny dotyczący drastycznych zmian reguł gry, w sytuacji, gdy miliony osób są już w tym systemie - brzmiało kolejne cytowane zdanie prof. Rzeplińskiego.
- Nie znamy jeszcze ostatecznej treści ustawy, ale pewnie trafi ona do Trybunału Konstytucyjnego, czy to z inicjatywy prezydenta, czy w jakiś inny sposób. Jest poczucie, że prezydent ją podpisze, a jak będzie miał wątpliwości, to potem zaskarży część tej ustawy do Trybunału Konstytucyjnego - stwierdził według Reutera prezes Trybunału.
Andrzej Rzepliński miał powiedzieć też, że jeśli system emerytalny ma nie generować konfliktów społecznych, to musi zmierzać w stronę powszechności - czyli tych samych reguł dla wszystkich. W obecnie obowiązującym systemie istnieją liczne wyjątki branżowe, np. dla górników czy służb mundurowych.
"To nadinterpretacja"
W rozmowie z portalem tvn24.pl prezes Trybunału stwierdził jednak, że jego słowa zostały źle ziterpretowane. - Mówiłem, że w każdym kraju, który dokonuje zmian zasad ubezpieczeń społecznych jest to ogromny problem konstytucyjnym, bo są to zawsze zmiany dla części ludzi drastyczne. Ale to nie znaczy, że niekonstytucyjne - bo to Trybunał zawsze ocenia. A to zostało tak ujęte, że ja się wypowiadam w sprawie konkretnej propozycji ustawowej. Tak nie było i wyraźnie powiedziałem, że na ten temat nic nie mówię, bo bym musiał wyłączyć się potem z orzekania - podkreślił prof. Rzepliński.
Prezes Trybunału zapewnia też, że nie mógł wypowiadać się na temat inicjatywy, której nie zna. - To nie jest jeszcze ustawa - zauważył w rozmowie z tvn24.pl.
Zakwestionował również określenie użyte w omówieniu swej wypowiedzi przez Reutera. - Nie powiedziałem, że istnieje ryzyko. Jak ja mogę traktować wniesienie sprawy do Trybunału jako ryzyko? - pytał retorycznie, dodając, że "zawierzył" reporterce i nie domagał się autoryzacji swej wypowiedzi.
Źródło: Reuters, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24