- Problem deficytu gazu w Polsce został wywołany sztucznie. Gazprom nie powinien się zbyt długo targować, w czasie, gdy gaz trudno jest sprzedać - uważa czołowy rosyjski ekspert rynku gazowego Michaił Korczemkin, cytowany przez wtorkowy "Kommiersant". Inny analityk przypomina, że polsko-rosyjska umowa i tak zobowiązuje Gazprom do zwiększenia dostaw surowca od 2010 roku.
Polska negocjuje z Rosją dodatkowe dostawy gazu po 2010 roku w związku z wygaśnięciem kontraktu z rosyjsko-ukraińskim RosUkrEnergo (RUE). Spółka ta, w połowie należąca do Gazpromu, dostarczała do Polski od 2006 roku 2,3 mld metrów sześciennych gazu rocznie. Jednak w wyniku kryzysu gazowego z początku 2009 roku RUE została wyeliminowana z rynku i nie realizuje dostaw do naszego kraju.
Nie ma problemu?
W rozmowie z rosyjskim dziennikiem Michaił Korczemkin wyjaśnił, że jakkolwiek sytuacja negocjacyjna by się nie ułożyła, to Polska może uzupełnić swój bilans zimowy gazem giełdowym - kupowanym na rynku transakcji z natychmiastową dostawą. Ekspert podkreśla, że ceny gazu w transakcjach spotowych w Europie są obecnie niemal dwa razy niższe od cen wynikających z wieloletnich kontraktów Gazpromu.
Inny cytowany przez gazetę rosyjski analityk - Maksim Szenin, przypomniał też, że zgodnie z umową Gazpromu i PGNiG Rosja od 2010 roku powinna przesyłać Polsce 8 mld metrów sześciennych paliwa rocznie, czyli o 1 mld metrów sześciennych więcej niż dotychczas.
Nieśmiertleny wątek Gudzowatego
"Kommiersant" przypomina też, że stanowisko Rosjan jest mocno związane z kwestią struktury właścicielskiej spółki EuRoPol Gaz, do której należy polski odcinek gazociągu jamalskiego, i którym to gaz płynie przez Rosję do Polski.
Podczas niedawnej wizyty w Polsce premier Putin oświadczył, że należy powrócić do równego podziału udziałów w tej spółce - 50 na 50 proc. pomiędzy PGNiG i Gazpromem.
Obecnie spółki te mają po 48 procent udziałów. 4 proc. akcji EuRoPol Gazu należy do Gas-Tradingu. W samym Gas-Tradingu 36,17 proc. ma należąca do Aleksandra Gudzowatego spółka Bartimpex, 43,41 proc. posiada PGNiG, 15,88 proc. - Gazprom Export, a po 2,27 proc. kontrolują polski Węglokoks i spółka niemieckiego BASF - Wintershall.
To właśnie obecność Bartimpexu najbardziej nie podoba się Rosjanom. Zdaniem Putina wszedł on do EuRoPol Gazu wskutek korupcji. Jednak zgodnie ze statutem EuRoPol Gazu podział udziałów spółki tylko między PGNIG a Gazpromem oddaje relaną władzę w spółce rosyjskiej stronie.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24