Po pierwszym kwartale deficyt budżetowy wyniesie 67,7 proc. z zaplanowanych na ten rok 18,2 mld zł - podało Ministerstwo Finansów. - To wcale nie oznacza, że na koniec roku przekroczymy zakładany deficyt - podkreśla wiceszefowa resortu Elżbieta Suchocka-Roguska.
Suchocka-Roguska poinformowała dziennikarzy, że harmonogram wydatków budżetowych przygotowano przy założeniu, że wzrost gospodarczy wyniesie w tym roku 1,7 proc. PKB, a inflacja 1,9 proc. Ponadto harmonogram przewiduje, że resorty przeprowadzą zapowiadane wcześniej oszczędności w kwocie przekraczającej 17 mld zł.
- Charakterystyczne jest dość szybkie osiągnięcie wysokiego stopnia realizacji deficytu budżetowego - powiedziała Suchocka-Roguska. Wyjaśniła jednak, że w tym roku sytuacja jest nietypowa, bo ustawa budżetowa przewiduje relatywnie niski poziom deficytu. Dlatego też - zdaniem wiceminister - osiągnięcie po pierwszym kwartale ponad 60 proc. zaplanowanego deficytu nie oznacza, że na koniec roku deficyt zostanie przekroczony.
Nie ma powodów do niepokoju
- Deficyt po marcu nie jest powodem do niepokoju - zaznaczyła Suchocka-Roguska. Poinformowała, że na pierwszą połowę roku, a zwłaszcza na pierwszy kwartał, przypada znaczna część płatności z budżetu. Dodała, że Polska nie ma też wpływu na wysokość i terminy płatności składek do UE. Po dwóch miesiącach Polska zapłaciła do unijnej kasy 41 proc. tegorocznych zobowiązań, czyli ponad 12 mld zł.
Pytana, czy po stronie wydatków są możliwe jeszcze dodatkowe oszczędności, odpowiedziała, że wszystko zależałoby od skali dodatkowego niedoboru.
- Jeżeli byłaby to kwota kilkuset milionów czy miliarda, to myślę, że można by ją znaleźć. Jeżeli miałoby to być kilka miliardów złotych, to byłyby problemy - uważa wiceminister.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24