Różnica w zarobkach między kobietami a mężczyznami w Polsce wynosi aż 23 proc. – najwięcej w Europie - wynika z raportu ITUC. I nie jest to jedyna forma dyskryminacji. Ale to się zmieni. Resort pracy ma już projekt ustawy o równym statusie zakładający m. in. też zakaz dyskryminacji w dostępie do towarów i usług ze względu na płeć.
Najgorsza jest sytuacja Polek pracujących w sektorze finansowym oraz w hotelach i restauracjach: zarabiają one odpowiadają o 62,7 i 55,9 proc. mniej od swoich kolegów. W bardziej sfeminizowanych zawodach, np. w handlu, służbie zdrowia czy edukacji, kobiety mają niższe pensje od mężczyzn „tylko” 15 proc. Średnia światowa to zaledwie 16 proc.
Także kobiety pracujące w niepełnym wymiarze czasu wychodzą na plus. Tracą jedynie 14,5 proc. do zarobków mężczyzn, tymczasem ich zatrudnione na etacie koleżanki – aż 25,9 proc.
Przyszłość tylko w związku?
Raport powstały z inicjatywy międzynarodowego stowarzyszenia związków zawodowych ITUC pokazuje, że w Polsce korzystna okazuje się dla kobiet przynależność właśnie do związków zawodowych: otrzymują przeciętnie 20,8 proc. wyższe pensje od męskich związkowców. To także sytuuje Polskę na rekordowej pozycji w Europie: w większości krajów działalność w związkach także wpływa na zniwelowanie różnic w zarobkach kobiet i mężczyzn, jednak nie aż w takim stopniu.
Rząd na straży równości
Jednak nierówne traktowanie może już niedługo być przeszłością. Na początku rząd zagwarantuje, że kobiety i mężczyźni będą traktowani tak samo we wszystkich dziedzinach życia. Jedni i drudzy będą mogli być zatrudniani w typowo męskich i typowo kobiecych zawodach - zakłada projekt ministerstwa pracy i polityki społecznej.
Za molestowanie będzie mógł odpowiadać kierowca autobusu, który pozwoli sobie na uwagę z podtekstem seksualnym wobec pasażerki lub barman za zachowanie w stosunku do klientki. wronka o molestowaniu
Np. z zakładów fryzjerskich znikną różne ceny za strzyżenie męskie i damskie. - Jeśli mam krótkie włosy, to dlaczego mam płacić więcej niż mężczyzna - mówi Urszula Nowakowska, przewodnicząca Centrum Praw Kobiet.
Ustawa ma poprawić sytuację osób zatrudnionych na umowę-zlecenie. Dotychczas na dyskryminację ze względu na płeć mogli skarżyć się tylko zatrudnieni na etat. Nowe przepisy zabronią na przykład przyjmowania do pracy w recepcji tylko młodych kobiet czy do ochrony obiektu tylko rosłych mężczyzn. Co więcej, kobieta ochroniarz i mężczyzna będą mogli domagać się identycznej płacy, jeśli wykonują to samo zajęcie.
Nowe przepisy będą też lepiej chronić przed molestowaniem. Kodeks karny mówił do tej pory tylko o "czynnościach seksualnych". Tymczasem w pracy nawet słowo może być uznane za przejaw molestowania. - Przepisy dotyczyć będą też usług. Np. za molestowanie będzie mógł odpowiadać kierowca autobusu, który pozwoli sobie na uwagę z podtekstem seksualnym wobec pasażerki lub barman za zachowanie w stosunku do klientki - mówi Grzegorz Wrona, prawnik z Departamentu do spraw Kobiet, Rodziny i Przeciwdziałania Dyskryminacji w Ministerstwie Pracy.
Jak równość, to równość
To nie wszystkie nowości. Wkrótce członkiem każdej organizacji feministycznej będzie mógł w Polsce zostać... mężczyzna. Projekt zmieni przepisy dotyczące organizacji pozarządowych. Nie będą mogły przyjmować do swojego grona tylko osób o określonej płci, rasie czy orientacji seksualnej.
Każdy, kto przekonany jest o swej dyskryminacji, będzie mógł wystąpić o odszkodowanie (nie mniejsze niż minimalne wynagrodzenie za pracę). Będzie też mógł poprosić o pomoc policję, a ta skieruje sprawę do sądu grodzkiego. Sprawcy będzie groziła grzywna - co najmniej 3 tys. zł.
Źródło: Polska, Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24