Precedensowa decyzja stołecznego ratusza: jedna z działek na pl. Defilad wraca do przedwojennego właściciela - podaje "Gazeta Wyborcza". Tadeusz Koss walczył o nią 14 lat w Polsce i Strasburgu.
- Zwrot jest przesądzony - mówi "Gazecie Wyborczej" Marcin Bajko, dyrektor biura gospodarki nieruchomościami w stołecznym ratuszu. - Potrzebuję około miesiąca, by wykroić z działki ok. 100 m kw. pod przyszłą stację metra. Ten obszar jest przeznaczony na cel publiczny, więc nie podlega reprywatyzacji. Cała reszta, czyli ok. 1,3 tys, m kw. u zbiegu Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej, wróci do Tadeusza Kossa.
Uchylony dekret Bieruta Przedwojenny majątek - plac z kamienicą pod nieistniejącym dziś adresem Zielna 26 - jego rodzina straciła w latach pięćdziesiątych. To, co po latach odzyska Koss, jest dziś kawałkiem parku w sąsiedztwie Pałacu Kultury.
Do urzędów ruszył w 1994 r., podobnie jak większość przedwojennych właścicieli. Miasto ogłosiło wtedy, że będzie zwracać majątki odebrane dekretem Bieruta. Koss był wówczas we władzach Polskiej Unii Właścicieli Nieruchomości, doradzał posłom w pisaniu ustawy reprywatyzacyjnej.
Bez problemu unieważnił bezprawną decyzję z lat 50. w Ministerstwie Budownictwa. - I przez następnych 14 i pół roku walczyłem ze stołecznymi urzędnikami, którzy wbrew faktom nie chcieli mi oddać działki - mówi Koss. W końcu się udało.
Kto ma szansę na zwrot działki? Zwrot działki na pl. Defilad to precedens. Centralny plac Warszawy przez kilkanaście lat omijała reprywatyzacja, a o roszczeniach krążyły legendy. W rzeczywistości, jak twierdzi dyr. Bajko, prócz Tadeusza Kossa są jeszcze cztery "mocne roszczenia".
- Nie zatrzymają żadnej z planowanych tam inwestycji, np. Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Decydującym dokumentem jest plan zagospodarowania, to on dyktuje warunki. Jeśli na przedwojennych działkach będzie zaplanowana ulica - właściciele nie mają żadnych szans na zwrot.
Fotel zamiast kamienicy Tadeuszowi Kossowi na pl. Defilad pobudować się będzie trudno. - Ale wolno mu tam robić wszystko, czego nie zabrania plan - mówi dyr. Bajko. Wprawdzie nie może postawić kamienicy, ale nie ma przeszkód, by przy wyjściu ze stacji drugiej linii metra zorganizował "małą gastronomię" albo prowadził "działalność wystawienniczo-reklamową".
- Pierwsze, co zrobię, to ustawię fotel i będę tam siedział wzruszony. Niech sobie ludzie popatrzą na właściciela kawałka parku w centrum Warszawy - mówi Koss.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24