"Nigdy nie jeżdżę po alkoholu" - taki komunikat od 1 kwietnia będzie można znaleźć na 90 proc. opakowań polskich piw. Choć nikt takiego zalecenia nie wydał, polskie browary postanowiły ruszyć z misją edukacyjną.
Oznakowanie to wspólna inicjatywa browarów zrzeszonych w Związku Pracodawców Polskie Browary. Według Pawła Kwiatkowskiego z Kompanii Piwowarskiej, branża piwna pokazuje w ten sposób, że jest odpowiedzialna. - Alkohol jest dla ludzi, ale trzeba go konsumować z głową i z umiarkowaniem - tłumaczy.
Alkohol jest dla ludzi, ale trzeba go konsumować z głową i z umiarkowaniem Paweł Kwiatkowski, Kompania Piwowarska
Polskie Browary chcą włączyć w akcję również mniejszych, regionalnych producentów piwa. Zaprasza ich do tego Danuta Gut, dyrektor związku. - Wszyscy ci, którzy będą chcieli ten komunikat (umieścić na opakowaniu) i włączyć się w działania edukacyjne, będą mogli z tego skorzystać - obiecała.
Mniejszych nie stać na ostrzeżenia?
Okazuje się jednak, że nawet jeśli "mniejsi, regionalni producenci piwa" chcą się do akcji włączyć, niekoniecznie ich na to stać. Wprowadzenie nowych opakowań z logiem "Nigdy nie jeżdżę po alkoholu" to wydatek rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych. - Tak naprawdę w obecnym okresie nie jesteśmy na to przygotowani - przyznaje Aleksander Wolak, dyrektor browaru Konstancin. - Do tego również możemy dołożyć presję wynagrodzeń pracowników, która w ostatnim czasie się nasiliła; także możemy mówić o kolejnych podwyżkach cen piwa - dodaje.
Wszyscy ci, którzy będą chcieli ten komunikat i włączyć się w działania edukacyjne, będą mogli z tego skorzystać Danuta Gut, ZZZP Polskie Browary
Tego, czy od przestrogi na butelce spadnie liczba pijanych kierowców raczej nie da się ocenić. Może się jednak okazać, że nawet ci, którzy nie są entuzjastami pomysłu, będą musieli wprowadzać go w życie. Rząd zapowiada nowelizację ustawy o wychowaniu w trzeźwości. Może ona nałożyć obowiązkowe ostrzeżenia na każdym opakowaniu.
Źródło: TVN CNBC Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC BIZNES