- Abonament zostanie zlikwidowany. Środki na działalność mediów publicznych mają pochodzić z VAT płaconego przez sektor medialny. Powstanie też system licencjonowania programów misyjnych. O licencje będą mogły się starać nie tylko media publiczne, ale także komercyjne - zdradza "Gazecie Prawnej" Tadeusz Kowalski, przewodniczący zespołu przygotowującego projekt nowej ustawy medialnej.
W rozmowie z "Gazetą Prawną", Kowalski przyznał, że kierowany przez niego zespół szykuje rewolucję w zasadach finansowania mediów publicznych. - Proponujemy likwidację abonamentu, który jest instrumentem archaicznym, trudnym do wyegzekwowania i drogim. Koszty pośrednictwa poczty za zbieranie abonamentu są wysokie - wynoszą kilkadziesiąt milionów rocznie. Zamiast abonamentu proponujemy finansowanie budżetowe oparte na wskaźniku dotyczącym VAT należnego w działach związanych z produkcją radiową i telewizyjną - powiedział.
Jak dodał, tylko część podatku VAT płaconego przez film, radio i telewizję będzie wykorzystywany na finansowanie usług medialnych. - Jaki to będzie dokładnie procent wpływów państwa z podatku VAT, zdecyduje parlament - podkreślił.
Nie instytucja, ale jej działania
Kowalski zapowiedział, że dzięki nowej ustawie medialnej zmieni się także wiele w działalności misyjnej mediów. - Wypracowany przez nas mechanizm kładzie nacisk na to, że nie tyle instytucja, czyli np. Polskie Radio, jest najważniejsza, ale to, co ona robi. (...) Instytucje będą więc występować z propozycją, co chcą zrobić w ramach celów misyjnych, które określa ustawa. Następnym etapem będzie wycena propozycji przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji. Dopiero potem będzie następować przyznanie licencji.
Licencje będą stawiać pewne wymagania, np. programy misyjne nie będą mogły być przerywane reklamami. W pasmach finansowanych z budżetu państwa będzie więcej reklam społecznych. Wreszcie istotne są godziny nadawania. Misja mediów publicznych nie może być spychana na późne godziny nocne - wyjaśnił.
Doprecyzować misję
Zaznaczył, że zmieni się także sama definicja misji. - Obecnie obowiązująca ustawa zbyt ogólnie definiuje misję. Rozrywka, jak na przykład wszelkie tańce na lodzie lub wodzie, też jest wypełnianiem misji. Musimy więc doprecyzować tę definicję. (...) Programy ważne ze społecznego punktu widzenia powinny znaleźć się w pasmach w porze najwyższej oglądalności. Zmieni się charakter oceny programowej. Dziś głównym kryterium są finanse - powiedział.
Zdaniem Kowalskiego, dzięki nowej ustawie możliwe będą także oszczędności w mediach. - O licencje będą mogli starać się nie tylko nadawcy publiczni, ale również niepubliczni. Licencje stworzą mechanizm konkurencji i kontroli efektywności dla nadawców publicznych. Wyobraźmy sobie, że zamawiamy transmisję pięciu oper rocznie. Nadawca publiczny twierdzi, że potrzeba na to sześciu milionów. Z kolei nadawca prywatny szacuje koszty transmisji na trzy miliony. Nie będzie więc mowy o dowolności - podkreślił.
Jak dodał, w ustawie przewidziana jest także propozycja reorganizacji mediów - połączenie regionalnych ośrodków telewizyjnych i radiowych w spółki. - Spowoduje to mniejsze obciążenie kosztami administracyjnymi.
Zarządy jednoosobowe
Kowalski odniósł się także do ostatniego zamieszania we władzach publicznego radia i telewizji i wyraził nadzieję, że nowa ustawa medialna pozwoli uniknąć takich sytuacji w przyszłości.
- Wzorem wielu krajów zachodnich wprowadzamy jednoosobowe zarządy. Odpowiedzialność będzie więc wyraźnie określona. Odwołanie jednoosobowego zarządu przez radę nadzorczą jest obarczone bardzo wysokim ryzykiem. Ona musi się dokładnie zastanowić, bo ktoś będzie musiał jednoosobowo przejąć odpowiedzialność. Dziś jest ona nieco rozmyta. Projekt ustawy medialnej nie rozstrzyga, w jaki sposób mają być powoływane władze spółek. Mówi jedynie, że zarządy powinny być jednoosobowe, a rady mniej liczne - podsumował.
Źródło: "Gazeta Prawna"
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu