PGNiG poinformowało w środę, że zgodnie z kontraktem jamalskim wystąpiło do Gazpromu o renegocjację cen gazu. Zdaniem ekspertów jest jednak spora szansa, że sprawa ostatecznie trafi do arbitrażu.
Powodem decyzji zarządu polskiej spółki były "istotne zmiany, które miały miejsce na europejskim rynku energetycznym w ostatnich latach".
Gazprom potwierdza, że taki wniosek o negocjacje cenowe został złożony przez polskiego giganta gazowego. "Nasza umowa, tak jak każda umowa z zagranicznymi klientami, przewiduje możliwość renegocjacji warunków cenowych i może być zainicjowana przez każdą ze stron. Umowa z PGNiG przewiduje, że istnieje taka ewentualność raz na trzy lata. Od 1 listopada 2014 możemy przystępować do kolejnych negocjacji" - poinformował w komunikacie Gazprom.
PGNiG żąda porozumienia
Wniosek rozpoczyna formalną procedurę renegocjacji. PGNiG przypomniało, że zgodnie z kontraktem jamalskim w przypadku nieosiągnięcia przez strony porozumienia w zakresie renegocjacji w terminie sześciu miesięcy, spółka będzie miała prawo wszczęcia postępowania arbitrażowego. Spółka zapewniła jednak, że dołoży wszelkich starań, aby w drodze dwustronnych rozmów osiągnąć korzystne porozumienie. Były minister gospodarki Piotr Woźniak przypomniał, że "istotne zmiany na rynku europejskim" to jedyny powód w kontrakcie, na podstawie którego można występować o zmianę ceny. - Pytanie, jak zareaguje druga strona i w jakim terminie - powiedział PAP Woźniak. Jego zdaniem rosyjska reakcja na pewno nie nastąpi natychmiast, choć dojdzie do niej "w rozsądnym czasie" ze względu na nie najlepszy wizerunek, jaki ostatnio ma Gazprom.
Potrzebna cierpliwość
- Jeżeli PGNiG zaproponowało jakąś datę spotkania, to prawdopodobnie Rosjanie odpowiedzą propozycją innego terminu. Nie zaczyna się takich negocjacji za pomocą wymiany papierów, ale przy pomocy bezpośredniej rozmowy - ocenił Woźniak. Podkreślił, że dla Gazpromu zajęcie w tej kwestii stanowiska to decyzja strategiczna, a takie zapadają na Kremlu i nie od razu. - Trzeba się więc uzbroić w cierpliwość - dodał. - Nie znamy podejścia strony rosyjskiej, ale zakładając scenariusz jej niechęci, to prawdopodobnie po jakimś roku sprawa skończy się w arbitrażu - ocenił też Piotr Woźniak. Minister skarbu z okresu, gdy wynegocjowano obowiązujący dziś aneks do kontraktu jamalskiego, Mikołaj Budzanowski uważa, że warto walczyć zarówno o niższe ceny, jak i zniesienie obecnej w kontakcie klauzuli "take-or-pay" (zobowiązującej do obioru określonej w kontrakcie ilości gazu pod groźbą kary), a także odniesienia do ceny baryłki ropy naftowej.
Arbitraż w Sztokholmie
- Takie zapisy są zdaniem KE sprzeczne z zasadami otwartego rynku, na których opiera się UE - powiedział PAP Budzanowski, dziś wiceprezes giełdowej spółki Boryszew. Jego zdaniem szanse strony polskiej rosną również w związku z postępowaniem antymonopolowym prowadzonym przez Komisję Europejską przeciwko Gazpromowi. - Polska ma konkretne argumenty w negocjacjach. Mamy szansę zarówno na obniżenie ceny gazu, jak i odzyskanie nadpłaconej kwoty za ostatni rok gazowy, a są to setki milionów dolarów. Jest więc o co walczyć. Tym bardziej, że już w poprzednich latach (2012 i 2010) udało nam się w ten sposób odzyskać kilka miliardów złotych za nadpłacony gaz - powiedział Budzanowski. - Warto się również zastanowić się nad skróceniem obowiązywania umowy handlowej na kontraktację krótkoterminową, czyli dwuletnią - dodał b. minister. Jego zdaniem, jeżeli jednak porozumienie nie zostanie podpisane do maja 2015 r., wówczas sprawę należy skierować do arbitrażu w Sztokholmie. Budzanowski podkreślił, że starania PGNiG są warte wsparcia ze strony przemysłu, bo polscy przedsiębiorcy, szczególnie sektora przemysłu ciężkiego chcą kupować gaz po cenach rynkowych, takich jakie mają konkurenci w Europie Zachodniej. - Giełdę gazu w Polsce dzieli duża przepaść cenowa do giełd Zachodniej Europy (Gaspool, TTF) i jest to najlepszy dowód na dyskryminację cenową - ocenił.
"Take-or-pay"
Zdaniem eksperta Hermes Energy Group Piotra Kasprzaka nacisk zostanie położony na dwa główne elementy umowy, cenę oraz poziom "take-or-pay". Jak jednak powiedział PAP Kasprzak, już teraz cena gazu w kontrakcie powiązana jest z cenami gazu notowanymi na rynkach Europy Zachodniej, a więc dalsza renegocjacja formuły cenowej może okazać się trudnym zadaniem. Natomiast w obecnej sytuacji nadpodaży gazu na rynku europejskim nie ma natomiast możliwości renegocjacji minimalnego poziomu "take-or-pay", gdyż jest ona jedynym czynnikiem, który utrzymuje wolumen oraz przychody ze sprzedaży Gazpromu na stabilnym poziomie - dodał Kasprzak. Dlatego - jego zdaniem - prawdopodobieństwo, że sprawa trafi do arbitrażu jest duże.
Autor: pp / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Gazprom