- Jesteśmy poważną firmą i sprawy ochrony środowiska są nam bliskie - mówił na konferencji prasowej prezes PERN "Przyjaźń" Artur Zawartko tłumacząc się z wycieku oleju do Wisły, którego doszło 10 grudnia. Podkreślił, że wyciek był tylko jeden.
Prezes Przedsiębiorstwa Eksploatacji Rurociągów Naftowych "Przyjaźń" zdementował informację, jakoby 16 grudnia br. doszło do ponownego wycieku do Wisły paliwa z instalacji przesyłowej spółki. Jak wyjaśnił Zawartko, druga plama oleju zauważona trzy dni temu na Wiśle, w odległości ok. dwóch km od miejsca awarii rurociągu k. Włocławka z 10 grudnia br., jest pozostałością tej awarii.
Wypadek, a nie zaniedbanie
Z ustaleń firmy wynika, że pod wpływem zwiększonego nurtu rzeki oraz wahania poziomu wody, substancja wydostała się na powierzchnię rzeki z dna i jej zakoli, tworząc cienką warstwę na powierzchni wody. Przedstawiciele PERN zapewnili na konferencji, że nie zaobserwowano kolejnego rozszczelnienia instalacji, co - ich zdaniem - świadczy o tym, że nie doszło do ponownego wycieku paliwa.
Zawartko powiedział, że wykluczono także awarię tego samego rurociągu, gdyż próby ciśnieniowe oraz badania radiografem przeprowadzone na uruchomionym 16 grudnia rurociągu rezerwowym, potwierdziły jego szczelność. - Firma spełnia standardy zarządzania jakością oraz wymogi ochrony środowiska. Automatycznie po wykryciu awarii, zostały uruchomione niezbędne procedury - powiedział Zawartko, dodając, że nadal na miejscu pracuje zespół usuwający skutki wycieku. Powołany został także zespół, który ma ustalić przyczyny awarii. - Jestem pewien, że wszystkie przyczyny awarii zostaną omówione bardzo szczegółowo - dodał Zawartko.
- Rurociąg oddamy do eksploatacji, gdy będziemy mieli absolutną pewność, że nie pojawią się dalsze wycieki - poinformował prezes PERN. Nie wykluczył, że jeszcze przed świętami uda się uruchomić instalację przesyłową.
Koszty związane z usuwaniem skutków wycieku oleju ponosi PERN "Przyjaźń". W tej chwili szacowane są one na ponad 100 tys. zł. Prezes spółki zapewnił, że koszty akcji nie wpłyną negatywnie na wynik finansowy PERN "Przyjaźń".
Usuwanie skutków wciąż trwa
W niedzielę na Wiśle między Włocławkiem a Ciechocinkiem (woj. kujawsko-pomorskie) zauważono plamę oleju, która rozciągała się na całą szerokość rzeki na długości ok. 30 km.
Wskutek awarii, do której doszło 10 grudnia, do Wisły przedostało się około 40 metrów sześciennych oleju opałowego. Z głównego koryta rzeki strażakom udało się zebrać tylko około 15 proc. substancji. Wartki nurt i silny wiatr spowodował, że olej osiadł w zakolach rzeki. Straż pożarna i służby PERN natychmiast przystąpiły do neutralizacji plam paliwa w rzece.
W akcji neutralizacji plamy oleju uczestniczą jednostki straży pożarnej; ustawiane są specjalne zapory. Według straży nie ma zagrożenia dla ujęć wody pitnej.
Rurociąg został oddany do eksploatacji w 1981 roku Zawartko zapewnił, że jego stan techniczny był dobry i nic nie wskazywało na to, że może dojść do wycieku. Kontrole były przeprowadzane regularnie, ostatnie odbyły się w 2001 i 2005 roku.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24