Nikt nie wie gdzie jest dno. Wszyscy sprzedają akcje, bo boją się, że dno jest jeszcze niżej - tłumaczy przyczyny paniki na warszawskiej giełdzie główny ekonomista BPH Ryszard Petru. Piątek stał pod znakiem jednej z najgorszych sesji w historii notowań pod względem poziomu spadków. Główny indeks WIG 20 spadł poniżej psychologicznej bariery 2.000 pkt i znalazł się na najniższym poziomie od czerwca 2005 roku. To nie koniec łamania psychologicznych barier. Indeks dużych spółek o 15.27, czyli na godzinę przed końcem handlu spadał o 13,39 procent. Dno osiągnął na poziomie 1.877,6 pkt. Na koniec sesji się podniósł i zakończył notowania spadkiem o ponad 8 proc.
1. IMMOEAST kurs bieżący: 3,20; spadek -25,75 proc. 2. BEEFSAN: 0,26; -23,53 proc. 3. FORTISPL 110,00 zł; -21,43 proc. 4. KGHM: 28,97 zł: -19,80 proc. 5. ORCOGROUP: 30,10 zł; -19,78 proc. 6. MOL: 146,00 zł; -18,89 proc. 7. BRE: 199,90 zł; -18,81 proc. 8. POLIMEXMS: 3,25 zł; -18,55 proc. 9. STAPORKOW: 8,01 zł; -18,43 proc. 10. OPTIMUS: 0,81 zł; -18,18 proc. Największe spadki na warszawskiej giełdzie
Zdaniem Petru, sytuacja na zachodnich rynkach odbije się niekorzystnie na kondycji polskiej gospodarki. - Z jednej strony jesteśmy daleko od tego huraganu. Z drugiej jednak, ten wiatr do nas dociera - mówi Petru. - Zmniejszy się ilość zagranicznych inwestycji w Polsce, koszty kredytów wzrosną i będą udzielane w sposób bardziej restrykcyjny - tłumaczy ekonomista.
"Nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej"
Na warszawskiej giełdzie panowały w piątek nerwowe nastroje. Maklerzy mówili, że "nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej".
Indeks WIG20 zakończył notowania po spadku o 8,1 proc. Dołowały także wszystkie inne indeksy. Indeks spółek średnich spadł o 8,70 proc. Z kolei indeks spółek małych zakończył notowania na minus 7,25 proc.
Na godzinę przez zakończeniem sesji WIG 20 spadł do katastrofalnego poziomu minus 13,39 proc. Później jednak lekko piął się w górę. - To reakcja na sytuację na amerykańskiej giełdzie - oceniają analitycy. W Nowym Jorku sesja rozpoczęła się od ogromnego spadku, po pięciu minutach handlu Dow Jones zleciał w dół o blisko 700 pkt., później indeksy zaczęły się jednak trochę podnosić.
Psychologiczne bariery złamane w Warszawie
Wcześniej, bo przed południem główny indeks warszawskiej giełdy WIG 20 spadł poniżej psychologicznej bariery 2.000 pkt i znalazł się na najniższym poziomie od czerwca 2005 roku. Akcje większości spółek lecą w dół.
Analitycy uważają, że obecnie nie można wyznaczyć poziomów wsparcia.
Prezes Giełdy Papierów Wartościowych Ludwik Sobolewski uspokaja na antenie TVN CNBC Biznes, że warszawski parkiet działa normalnie.
- Wszystko działa, giełda funkcjonuje normalnie, transakcje są zawierane, są znaczne obroty, a więc duże ilości są kupowane. Notowania odbywają się normalnie i trzeba tak myśleć właśnie o giełdzie warszawskiej - zapewnia. Sobolewski nie widzi przesłanek, by zawieszać notowania.
Symboliczna granica
Po czwartkowym lekkim wytchnieniu w piątek o godz. 12.01 indeks WIG 20 spadał o 8,04 proc. do 1.992,66 pkt, do czego przyczyniły się gwałtowne przeceny w USA, w Azji jak również w Europie.
- Jeśli jest panika, to nie ma miary, która mogłaby zmierzyć dalsze spadki. Spadamy, ponieważ rynki zagraniczne spadają. Jest awersja do ryzyka, sprzedawanie papierów i szukanie gotówki - powiedział Marek Przytuła z Millennium DM.
- Myślę, że podaż na akcjach z WIG 20 jest głównie ze strony inwestorów zagranicznych. Zaangażowanie zagranicy w papierach było duże, ale nie chcę nic sugerować. Nie ma w tej chwili takich poziomów wsparcia, nie ma limitów - dodał.
Masowa sprzedaż
W piątek po 17.00 indeksy w Europie spadały o między 6,2 a 7,5 proc.
Źródło: TVN CNBC, PAP