Rząd Francji przedstawił program wyrzeczeń i drastycznych cięć - komentuje w czwartek paryska prasa, nawiązując do rządowego projektu budżetu na 2011 rok. Założeniem władz jest radykalne zmniejszenie deficytu budżetowego, zgodnie z wymogami UE.
Projekt ustawy budżetowej przyjęła rada ministrów w środę. Media okrzyknęły go zgodnie budżetem wyrzeczeń, choć sami rządzący unikają tego określenia i próbują zminimalizować strach Francuzów przed drastycznym zaciskaniem pasa.
Priorytetem rządu w 2011 roku jest redukcja deficytu budżetowego z obecnych około 8 proc. PKB do 6 proc., czyli ze 152 do 92˙mld euro. Do 2013 roku dziura w kasie państwa ma się zmniejszyć do 3 proc., zgodnie z wymaganiami UE.
Minister ds. budżetu Francois Baroin nazywa ten plan historycznym i twierdzi, że podobnych oszczędności "nie widziano we Francji od 50 lat".
Tną po ulgach
Jednym z głównych sposobów na oszczędności ma być zniesienie różnego rodzaju ulg i przywilejów fiskalnych na łączną kwotę blisko 9,5 mld euro. Zlikwidowane mają być m.in. ulgi dla młodych małżeństw, zwolnienia podatkowe dla przedsiębiorstw czy niski VAT (5,5 proc.) na niektóre oferty internetowe. Podniesiona zostanie z 40 do 41 proc. ostatnia, najwyższa stawka podatkowa w pięciostopniowej skali podatku PIT.
Aby osiągnąć dodatkowe oszczędności, premier Francois Fillon ogłosił już w maju zamrożenie wydatków państwa - bez względu na rosnącą inflację - na kolejne trzy lata. Cięcia obejmą koszty funkcjonowania administracji państwowej (np. telefony, transport itp.), które mają spaść w tym okresie o 10 proc.
W przyszłym roku kontynuowana będzie realizacja, trwającego już planu ograniczenia liczby pracowników sfery budżetowej. Polega on na tym, że tylko co drugą osobę, odchodzącą na emeryturę, zastępuje nowy pracownik. Od 2008 roku mechanizm ten spowodował już zniknięcie 100 tysięcy etatów w budżetówce.
Prasa o wyrzeczeniach
Ekonomiczny dziennik "Les Echos" pisze, że przedstawiony projekt budżetu pozwala traktować jako "bardziej wiarygodne" obietnice rządu Francji w sprawie walki z dziurą budżetową. Gazeta podkreśla jednak, że "Berlin, Londyn czy Madryt podjęły (w tym kierunku) wysiłki dużo bardziej radykalne".
Mniej zadowolony z projektu od "Les Echos" jest lewicowy dziennik "Liberation", który pisze, że minister Baroin "zaciska budżet", a na 468 istniejących nisz fiskalnych minister wziął pod lupę tylko 22.
Projekt budżetu, jako niesprawiedliwy i obciążający przede wszystkim biednych mieszkańców, atakuje główna siła opozycji - Partia Socjalistyczna. Zdaniem jednego z jej liderów Benoit Hamona "wyrzeczenia będą dotyczyć wszystkich Francuzów - poza najbogatszymi". Skomentował on w ten sposób utrzymanie we Francji tzw. tarczy podatkowej - mechanizmu, który gwarantuje milionerom, że ich ogólne opodatkowanie - łącznie z tzw. podatkiem od wielkich fortun - nie przekroczy 50 proc. ich dochodów.
Socjaliści zwracają też uwagę, że ogólny poziom pobieranych od obywateli świadczeń na rzecz państwa - podatków i obowiązkowych składek społecznych - wzrośnie w przyszłym roku z obecnych 41,9 proc. PKB do 42,9 proc. Dzieje się tak - przypominają socjaliści - mimo że prezydent Nicolas Sarkozy obiecywał na początku swojej kadencji w 2007 roku obniżenie podatków. Władze Francji przewidują, że nadal bardzo wysoki - wynoszący ponad 86 proc. PKB - pozostanie w przyszłym roku dług publiczny. Tymczasem Bruksela wymaga, by nie przekraczał on 60 proc. PKB.
Według rządowych prognoz, wzrost gospodarczy we Francji wyniesie w tym roku 1,4 proc. PKB, a w 2011 roku - 2 proc.
Źródło: PAP, tvn24.pl