44 firmy dziennie - w takim tempie upadają w tym roku przedsiębiorstwa działające w strefie euro. Do końca 2009 roku bankrutów może być nawet 163 tysiące. - Przez światową gospodarkę przetoczy się w tym roku największa fala upadłości – twierdzą analitycy firmy Euler Hermes. Do jej raportu dotarła "Rzeczpospolita". Pesymizmu nie podzielają jednak wszyscy.
Z dokumentu wynika, że na całym świecie liczba firm bankrutów zwiększy się w porównaniu z ubiegłym rokiem o ponad jedną trzecią. Analitycy spodziewają się najgorszej sytuacji zwłaszcza w państwach strefy euro. Co oczywiste, uderzy to także w polskich eksporterów.
Polskie firmy muszą się teraz liczyć z dużym ryzykiem nieotrzymania zapłaty za swoje towary i usługi cmentarz firm
– Polskie firmy muszą się teraz liczyć z dużym ryzykiem nieotrzymania zapłaty za swoje towary i usługi – ostrzega w rozmowie z "Rzeczpospolitą" główny analityk polskiego oddziału Euler Hermes Tomasz Starus. Co gorsze, ryzyko ciężko będzie zminimalizować. W ubiegłych latach najbardziej "niepewne" były małe i średnie przedsiębiorstwa. Teraz nie można liczyć już nawet na dużych i solidnych partnerów.
Kiedy to się zatrzyma?
Skalę problemu świetnie widać na przykładzie Wielkiej Brytanii. W ubiegłym roku splajtowało tam prawie 30 tysięcy firm. Ten rok ma być dużo gorszy. Tylko w pierwszym kwartale tego roku przybyło tam aż o 40 procent bankrutów w porównaniu z tym samym okresem ubiegłego roku. Do końca roku liczba bankructw może tam wzrosnąć o ponad połowę. Podobnie ma być w Hiszpanii, Słowacji i na Łotwie. Zdaniem ekspertów z EH aż o trzy czwarte wzrośnie w 2009 roku liczba bankrutów w Holandii, kraju, w którym panuje najniższe bezrobocie w UE (3,3 proc. w czerwcu wobec 9,4 proc. średniej). Praktycznie żadna branża nie jest bezpieczna. Nieważne też, czy firma jest duża, czy mała.
Czy są szanse na poprawę sytuacji w przyszłym roku? Raczej niewielkie. Według raportu EH, liczba upadłości może w niektórych krajach co najwyżej przestać rosnąć.
Jest nadzieja
Choć sytuacja nie jest najlepsza, to nie wszyscy jednak aż tak czarno widzą przyszłość.
Ostatnie prognozy Komisji Europejskiej pokazują, że PKB w krajach unijnych zacznie rosnąć dopiero od trzeciego kwartału przyszłego roku. Jeśli obecne optymistyczne sygnały będą się sprawdzać, to i prognozy mogą zostać podniesione - mówi , wicedyrektor w dziale doradztwa PriceaterhouseCoopers zolnowski o firmach
- Ostatnie prognozy Komisji Europejskiej pokazują, że PKB w krajach unijnych zacznie rosnąć dopiero od trzeciego kwartału przyszłego roku. Jednak, jeśli obecne optymistyczne sygnały będą się sprawdzać, to i prognozy mogą zostać podniesione - mówi Adam Żołnowski, wicedyrektor w dziale doradztwa PricewaterhouseCoopers. Przyznaje, że problem może być wtedy, gdy upadnie jakiś duży potentat i jego upadek zmiecie kooperantów. - Myślę, jednak, że takie prognozy nie muszą się sprawdzić. - Dla polskich firm, głównie eksporterów, nadzieje widzi przede wszystkim w powiązaniu ze spółkami zagranicznymi, które jednak często są odporniejsze na zawirowania - podkreśla.
Źródło: "Rzeczpospolita", PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu