- Sukcesem jest to, że będziemy obecni w kwestiach, które będą nas dotyczyć bezpośrednio - komentowała Agata Gostyńska z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych ostateczny kształt paktu fiskalnego. Przewiduje on trzy rodzaje szczytów UE, w tym takie, na którym obecne będą państwa nienależące do strefy euro (w tym Polska). Z kolei według doradcy ekonomicznego PricewaterhouseCooper (PwC) prof. Witolda Orłowskiego, "w Brukseli udało nam się osiągnąć minimum".
W poniedziałek pakt fiskalny otrzymał oficjalną nazwę "Traktat o stabilności, koordynacji i zarządzaniu w Unii Gospodarczej i Monetarnej". Chęć jego podpisania zadeklarowało 25 krajów UE, z wyjątkiem Wielkiej Brytanii i Czech. Pakt ma wejść w życie 1 stycznia 2013 roku, pod warunkiem, że do tego czasu będzie ratyfikowany przez 12 z 17 państw strefy euro.
W kluczowej dla Polski kwestii uczestniczenia w szczytach państw eurolandu, Warszawa nie zdołała osiągnąć zakładanego celu. Będziemy mogli brać udział tylko w niektórych spotkaniach. Będą odbywać się bowiem trzy rodzaje szczytów - 27 państw całej UE, państw paktu fiskalnego czyli euro plus, oraz państw strefy euro (jeśli tematyka dotyczy wspólnej waluty).
"Nastąpił duży postęp"
- Biorąc pod uwagę, jak kształtowały się negocjacje wokół tego konkretnego zapisu, na którym skupiliśmy ostatnio tak wielką uwagę, czyli czy będziemy obecni przy stole na tzw. szczytach euro czy nie, to nastąpił duży postęp - mówiła w TVN24 Agata Gostyńska, analityk z PISM.
Biorąc pod uwagę, jak kształtowały się negocjacje wokół tego konkretnego zapisu, na którym skupiliśmy ostatnio tak wielką uwagę, czyli czy będziemy obecni przy stole na tzw. szczytach euro czy nie, to nastąpił duży postęp Agata Gostyńska, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych
Podkreślała, że w pierwszych wersjach projektu wzmianki o udziale w szczytach państw spoza eurolandu były minimalne. - Potem pojawiały się możliwości zaproszenia państw, które są poza strefą euro, ale pod warunkami wdrożenia wszystkich bądź pewnych postanowień traktatu, a potem te przepisy się rozwijały - wyliczała.
- Wczoraj mieliśmy ostateczne porozumienie, że będziemy uczestniczyć w spotkaniach, które będą dotyczyły chociażby kwestii konkurencyjności, (...) kwestii dotyczących ogólnych ram i implementacji traktatu, który przecież będziemy podpisywać i ratyfikować - mówiła dalej Gostyńska.
"Takie spotkania już były"
Ekspert zauważyła, że spotkania na poziomie szefów rządów strefy euro już wcześniej były organizowane. - De facto taka praktyka była, spotykano się w formacie przedstawicieli strefy euro. Dlatego też nie należy się dziwić, że nie mogliśmy więcej wywalczyć - powiedziała.
- Moim zdaniem sukcesem jest to, że będziemy obecni w kwestiach, które będą nas dotyczyć bezpośrednio. To jest chyba najważniejsze - podsumowała.
Bez gwarancji
Jak stwierdził prof. Orłowski, Polska, zgadzając się na zawarcie traktatu z nową regułą wydatkową, "osiągnęła w Brukseli minimum". - To dobrze, bo wcale nie było takie pewne, że to minimum uda się nam osiągnąć. Co prawda nie daje ono gwarancji, że nie nastąpi podział na Europę dwóch prędkości, ani że Polska nie znajdzie się w tej drugiej grupie - zaznaczył. Według niego wiele teraz będzie zależało od praktyki, a więc kto będzie zapraszany na spotkania strefy euro.
- Zapis na ten temat jest niejednoznaczny. Ale jedno jest pewne - dużo będzie zależeć od naszego zaangażowania. My powinniśmy walczyć o to, aby wyjątkiem były te szczyty w sprawie euro, w których Polska nie bierze udziału - skomentował Orłowski.
"Trzeba poczekać na ostateczną treść dokumentu"
To dobrze, bo wcale nie było takie pewne, że to minimum uda się nam osiągnąć. Co prawda nie daje ono gwarancji, że nie nastąpi podział na Europę dwóch prędkości, ani że Polska nie znajdzie się w tej drugiej grupie Prof. Witold Orłowski, doradca ekonomiczny PwC
Z kolei Robert Gwiazdowski z Centrum im. Adama Smitha zwrócił uwagę, że wciąż nieznane są szczegóły paktu ani to, co przywódcy ustalili poza większą liczbą szczytów. - Ale jeśli na przykład Sarkozy (prezydent Francji - red.) mówi, że w specyficznych sprawach dotyczących euro to będzie obradowała tylko "17", to rodzi się pytanie, co to są za "specyficzne sprawy". Czy przesunięcie funduszy strukturalnych do Europejskiego Mechanizmu Stabilności, to jest taka sprawa dotycząca tylko euro, czy też nie? Czy decyzje dotyczące różnych działań ratunkowych dla strefy euro będzie podejmowała tylko "17", czy też wszyscy inni będą mieli kolejny wybór, czy przyłączyć się ze swoimi pieniędzmi, czy też nie? - stwierdził Gwiazdowski.
Według niego o szczegółach będzie można mówić dopiero wtedy, gdy zostanie opublikowana ostateczna treść dokumentu. Jak dodał, "w każdej umowie diabeł tkwi w szczegółach", więc nie wiadomo, jak to będzie wyglądało w praktyce.
Europa niekonkurencyjna
Gwiazdowski zaznaczył ponadto, że cięcie długów (przewidywane w pakcie tzw. złotej reguły - red.),"jak najbardziej ma sens". Jak zauważył, zarówno Europa, jak i Stany Zjednoczone, są zadłużone po uszy. Jednak według niego problem polega na tym, że "europejska gospodarka jest niekonkurencyjna w stosunku do amerykańskiej".
W związku z tym odniósł się do strategii lizbońskiej, przyjętej w Europie w 2000 r. - Strategia zakładała zwiększenie konkurencyjności gospodarki europejskiej, ale niestety strategia ta nie została zrealizowana. Ba, nawet nie podjęto próby jej realizowania. Ta strategia miała doprowadzić do tego, że gospodarka Unii będzie tak samo konkurencyjna jak amerykańska, ale konkurencyjność przegrała z europejskimi urzędnikami i politykami. Z związku z powyższym dzisiaj jest tak, że Europa jest bardzo zadłużona, a tej konkurencyjności (...) wciąż nie ma - powiedział Gwiazdowski.
Źródło: TVN24, PAP