Będą trzy rodzaje szczytów: 27 państw całej UE, państw paktu fiskalnego czyli euro plus, oraz państw strefy euro, jeśli tematyka dotyczy wspólnej waluty - powiedział w poniedziałek na zakończenie szczytu UE w Brukseli prezydent Francji Nicolas Sarkozy. Wcześniej polskie źródła dyplomatyczne w Brukseli podały, że Francja zgodziła się na szczycie UE w Brukseli na polskie postulaty ws. organizacji szczytów euro.
Na zakończenie odbywającego się w poniedziałek szczytu głos zabrał prezydent Francji Nicolas Sarkozy. Poinformował on, że będą trzy rodzaje szczytów: 27 państw całej UE, państw paktu fiskalnego czyli euro plus, oraz państw strefy euro, jeśli tematyka dotyczy wspólnej waluty.
Państwa spoza strefy euro będące sygnatariuszami paktu fiskalnego będą mogły niekiedy uczestniczyć w szczytach trzeciego typu i będą mogły zabierać na nich głos. Szczyty jedynie dla krajów strefy (czyli "17") euro będą następowały po szczytach całej UE.
- To nie znaczy, że jest kilka prędkości w UE, ale są różne poziomy integracji - zapewniał na konferencji prasowej prezydent Francji, komentując te ustalenia. Pytany jak poszły negocjacje z Polską ws. zapisów dotyczących szczytów euro w nowym traktacie, tzw. pakcie fiskalnym, powiedział, że "bardzo dobrze, mamy kompromis".
To nie znaczy, że jest kilka prędkości w UE, ale są różne poziomy integracji. Nicolas Sarkozy
Plan organizowania trzech rodzajów szczytu nie spełnia w 100 proc. postulatów Polski - czyli uczestnictwa we wszystkich szczytach euro - ale pozwala uczestniczyć we wszystkich szczytach dotyczących paktu fiskalnego i dlatego premier Donald Tusk zdecydował się na jego podpisanie.
Sarkozy poinformował, jak to już wcześniej zrobił na Twitterze Herman Van Rompuy, że 25 krajów już zadeklarowało, że podpisze traktat ws. paktu fiskalnego. Dwa kraje, które nie są zainteresowane, to Wielka Brytania oraz Czechy "ze względów konstytucyjnych".
25 państw
Zdaniem szefa Rady Europejskiej Van Rompuya pakt fiskalny 25 krajów utrzymuje tak dużo jedności w UE, ile się da. Państwa spoza eurolandu będą uczestniczyć w szczytach euro ws. konkurencyjności oraz zmian architektury eurolandu - zapewnił on na konferencji po szczycie UE.
- 25 państw, które podpiszą traktat, to duże osiągnięcie, zważywszy, że strefa euro to tylko 17 państw - powiedział Van Rompuy na zakończenie szczytu przywódców 27 państw UE w Brukseli.
25 państw, które podpiszą traktat, to duże osiągnięcie, zważywszy, że strefa euro to tylko 17 państw. Herman Van Rompuy
Przewodniczący RE doprecyzował także ustalenia przedstawione przez prezydenta Francji. Zgodnie z osiągniętym kompromisem ws. zapisów o zarządzaniu eurolandem i szczytach euro - czyli kwestii, która budziła najwięcej sporów między Francją i Polską - zdecydowano, że kraje pozostające poza eurolandem, które ratyfikują nowy traktat, "powinny uczestniczyć w szczytach dotyczących konkurencyjności oraz zmian w architekturze strefy euro, a także, jeśli to wskazane, w sprawie wdrażania traktatu przynajmniej raz w roku" - powiedział Van Rompuy.
- Więc jak (te kraje) będą kiedyś wchodzić do euro, to według zasad, na które się zgodzą - zapewnił Van Rompuy. Dodał, że zobowiązał się też, że za każdym razem, gdy będzie zwoływał szczyty 17 państw euro, to będą je poprzedzać szczyty całej UE, chyba, że zajdą nadzwyczajne okoliczności. - Z tym traktatem utrzymujemy więc tak dużo jedności, ile się da - podkreślił.
Oferta Van Rompuya
Ustalenia przyjęte ostatecznie na szczycie różnią się od zaproponowanych wcześniej przez szefa Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya, który podzielił szczyty eurostrefy na dwie kategorie. Szczyty związane z kryzysem euro oraz mechanizmami ratunkowymi byłyby zarezerwowane dla "17" euro. Kraje spoza byłyby dopraszane na szczyty związane z przyszłością euro i wdrażaniem paktu fiskalnego.
- To, co związane z kryzysem i mechanizmami kryzysu - tylko dla "17". A to, co dotyczy przyszłości euro i wdrażania paktu fiskalnego - byłoby omawiane na szczytach 17 plus państwa spoza".
KE sprzymierzeńcem Polski
Podczas rozmów Polska zabiegała o to, aby państwa nie posługujące się wspólną walutą (a więc spoza "17"), mogły współuczestniczyć we wszystkich szczytach członków strefy euro i zabierać na nich głos. Dzięki temu kraje zmierzające do przyjęcia wspólnej waluty miałyby mieć możliwość brania udziału w procesie decydującym o tym jaką będzie miała w przyszłości.
Jednoznacznie polskie postulaty poparła Komisja Europejska. - Będziemy bronić otwartości i spójności Unii liczącej 27 członków. Będziemy wspierać stanowisko państw, które nie są jeszcze członkami strefy euro. Muszą być zapraszane na szczyty strefy euro, czyli szczyty euro - powiedziała rzeczniczka KE Pia Ahrenkilde Hansen na codziennym briefingu Komisji Europejskiej, który odbył się przed szczytem.
Będziemy bronić otwartości i spójności Unii liczącej 27 członków. Będziemy wspierać stanowisko państw, które nie są jeszcze członkami strefy euro. Muszą być zapraszane na szczyty strefy euro, czyli szczyty euro. Pia Ahrenkilde Hansen, rzeczniczka KE
- Mamy nadzieję, że ta kwestia znajdzie swe rozwiązanie dziś wieczorem na szczycie - dodała.
Na szczycie czy poza szczytem?
Kwestia udziału państw spoza euro w szczytach państw strefy pozostawała główną, nierozwiązaną dotychczas sprawą w negocjacjach nowego traktatu międzynarodowego, tzw. paktu fiskalnego. Ma on wzmocnić dyscyplinę budżetową państw euro, zapobiegając powtórce kryzysu zadłużenia w przyszłości.
Do tej pory kością niezgody był artykuł 12.6 projektu, który głosił, że państwa spoza euro będą uczestniczyć w szczytach euro "związanych ze specyficznymi kwestiami wdrażania tego traktatu", ale tylko kiedy dostaną zaproszenie od przewodniczącego szczytów euro (gdy uzna to za stosowne) i przynajmniej raz w roku, pod warunkiem ratyfikowania paktu.
Polska domagała się dla państw spoza euro, ale będących stronami nowego traktatu, prawa do udziału jako obserwator we wszystkich szczytach euro związanych z paktem fiskalnym. Nie chciała się na to zgodzić przede wszystkim Francja.
Polityczny charakter sporu
Dyplomaci uprzedzali już w piątek, że spór między Warszawą a Paryżem to zbyt polityczna sprawa i stanie dopiero na szczycie. Nie rozstrzygnęli jej eksperci na ostatnim piątkowym przygotowującym szczyt spotkaniu narodowych szerpów ds. nowego traktatu.
Dyplomaci przed szczytem liczyli, że w poniedziałek zapadnie przynajmniej porozumienie polityczne ws. nowego międzynarodowego traktatu o "Stabilności, koordynacji i zarządzaniu w Unii Gospodarczej i Monetarnej" (pakt fiskalny). Jest to bardzo po myśli Niemiec - kraju, który ponosi największe koszty ratowania państw pogrążonych w kryzysie zadłużenia, z Grecją na czele.
Ponieważ Londyn zablokował na szczycie w grudniu zmianę traktatu UE, nowe zasady wzmacniania dyscypliny finansowej, które mają zapobiec powtórce kryzysu zadłużenia w przyszłości, zostaną wdrożone umową międzyrządową "17" oraz chętnych państw spoza strefy euro. Projekt umowy zakłada, jak domagały się Parlament Europejski i Polska, że "najpóźniej w ciągu pięciu lat" przywódcy spróbują przenieść jej zapisy do traktatu UE, z nadzieję, że kolejny rząd w Londynie tym razem nie powie "nie".
Źródło: PAP, UE, TVN24