- Relacja między członkiem zarządu i spółką jest relacją korporacyjną i dobrowolną. W związku z tym jeżeli w danym momencie osoba z jakichś względów dochodzi do wniosku, że tej funkcji nie może lub nie chce pełnić, to ma prawo zrezygnować - powiedział w TVN24 Biznes i Świat mec. Piotr Augustyniak z kancelarii K&L Gates. I dodał: - Rada Nadzorcza powinna taką rezygnację przyjąć. Z kolei zdaniem Jana Żuralskiego z Private Wealth Consulting zamieszanie wokół nominacji nie będzie miało wpływu na wartość akcji Orlenu.
Igor Ostachowicz, który od środy był członkiem zarządu PKN Orlen, zrezygnował z funkcji w trosce o interes spółki w związku z kontrowersjami, jakie wywołała ta nominacja - poinformowała spółka w komunikacie. Ostachowicza w skład władz Orlenu powołano na wniosek resortu skarbu. Spółka poinformowała też, że decyzja ta nie będzie rodzić "skutków finansowych".
Odejście i odprawa?
Mec. Augustyniak podkreślił, że kwestia odprawy jest uwarunkowana ustaleniami zawartymi w umowie. - Wszystko zależy od tego, jaki jest tytuł prawny, z którego miałoby być wypłacane wynagrodzenie. Może to być umowa o pracę, kontrakt menadżerski lub zwyczajna uchwała Rady Nadzorczej. Takie kwestie ustalane są od razu. Co do tego, czy w przypadku bardzo krótkiego okresu, jaki upływa od momentu powołania do chwili rezygnacji, przysługuje członkowi zarządu odprawa, też podlega negocjacjom i odpowiednim zapisom - ocenił ekspert. I dodał: - Może być tak, że w przypadku dobrowolnej rezygnacji odprawa przysługuje. Ale nie należy zakładać, że tak jest zawsze. Może tak być, wszystko jest kwestią negocjacji. A jeśli jest zapisana odprawa w kontrakcie, to czy można ją anulować? - Prawa należy przestrzegać. Jeżeli z umowy wynikałoby, że odprawa przysługuje, to spółka nie może anulować tej umowy. Z drugiej strony, w drodze porozumienia między członkiem zarządu a spółką można z takiej wypłaty zrezygnować. Ale konieczne jest porozumienie dwóch stron - zaznaczył Augustyniak.
Bez wpływu
Zdaniem Jana Żuralskiego z Private Wealth Consulting zamieszanie wokół byłego już członka zarządu Orlenu nie będzie miało wpływu na notowania akcji spółki. - Na rynkach zagranicznych tego typu roszady, gdzie znany PR-owiec trafia do spółki Skarbu Państwa są rzeczą normalną. Wydaje się, że w obecnym cyklu wyborczym w Polsce opinia publiczna nie jest w stanie zaakceptować, że ktoś, kto jest specjalistą od marketingu, dołącza do spółki Skarbu Państwa. Bezpośrednio na spółkę PKN Orlen ta informacja nie będzie miała żadnego wpływu. Jeżeli pojawi się wyprzedaż na papierach PKN Orlen, to będzie ona związana ze słabymi nastrojami na globalnych rynkach, zwłaszcza na amerykańskim - podkreślił Żuralski.
Decyzje Państwa
Jak ocenił Roland Paszkiewicz, szefa działu analiz CDM Pekao SA, "trudno sobie wyobrazić, że akurat pan Ostachowicz, który najprawdopodobniej jest jednym z lepszych fachowców jeśli chodzi o PR, był najpotrzebniejszym dla PKN aktywem". - Ale problem jest szerszy. To, co Amerykanie określają jako drzwi obrotowe, czyli przepływ ludzi między biznesem a polityką. Ten problem jest u nas wyraźniejszy, bo obecność państwa w gospodarce jest relatywnie wysoka. Wystarczy popatrzeć na listę spółek z WIG20 i sprawdzić, kto jest wiodącym akcjonariuszem w prawie połowie nich, żeby zdać sobie sprawę z tego, że decyzje rządu na poziomie personalnym mogą wpływać na Polską gospodarkę - zaznaczył ekspert.
Autor: mn//km / Źródło: TVN24 Biznes i Świat