Prezydent USA Barack Obama przedstawił w czwartek program redukcji wydatków budżetowych, które miałyby przynieść w budżecie na 2010 rok oszczędności w wysokości 17 mld dolarów. To drobny ułamek całego budżetu USA, który opiewa na 3,4 biliona dolarów.
W sumie wydatki w przyszłym roku i tak mają wzrosnąć, aby pokryć koszty planowanych reform ochrony zdrowia, energetyki i edukacji. Republikanie natychmiast skrytykowali plan, twierdząc, że proponowane cięcia są niewystarczające.
Dyrektor Biura Budżetowego Białego Domu Peter Orszag podkreślił jednak, że to dopiero początek starań rządu, by wyeliminować wydatki na programy, które nie przynoszą zakładanych rezultatów. Planuje się zlikwidować 121 takich programów.
Pod nóż ma na przykład pójść kosztujący 400 milionów dolarów rocznie program pomocy federalnej dla stanów na utrzymywanie w więzieniach nielegalnych imigrantów podejrzanych o popełnienie przestępstw. Rząd chce też skasować program oczyszczania terenów po opuszczonych kopalniach (142 mln dolarów).
Około połowy zapowiedzianych przez Obamę oszczędności to redukcje wydatków na obronę, przedstawione już w kwietniu przez szefa Pentagonu Roberta Gatesa. Chce on zmniejszyć m.in. wydatki na obronę antyrakietową, produkcję myśliwców F-22 i flotę helikopterów dla prezydenta.
Nie wiadomo jeszcze, czy na proponowane cięcia zgodzi się Kongres. Zwykle rządowe plany oszczędności budżetowych napotykają silny opór ustawodawców, znajdujących się po presją rozmaitych grup nacisku.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC Biznes, fot. PAP/EPA