- Nie chodzi o to, aby dać wysokie mandaty, a żeby każde przestępstwo było wykrywane, żeby nieuchronność kary była na wysokim poziomie - tak skomentował w TVN24 Jan Strzeżek z Porozumienia nowy taryfikator punktów karnych. Kuba Czajkowski z "Miasto jest nasze" ocenia, że nowe przepisy to "drobny kroczek w dobrą stronę". W nowym taryfikatorze punktów karnych wyszczególniono szereg wykroczeń, za które kierowca może otrzymać jednorazowo 15 punktów karnych.
Od 17 września zacznie obowiązywać nowy taryfikator punktów karnych. W wyniku zmian za niektóre wykroczenia będzie można nałożyć już nie 10, ale nawet 15 punktów karnych. Prawo jazdy będzie można stracić już na przykład za dwukrotne naruszenie zakazu używania telefonu w czasie jazdy.
- Drobny kroczek w dobrą stronę. Koszt społeczny wypadków drogowych według Krajowej Rady Bezpieczeństwa i Ruchu Drogowego kosztuje nas 40 miliardów złotych rocznie, wcześniej było 57 miliardów złotych. To spadek o 31 procent - zaznaczył w programie "Tak jest" Kuba Czajkowski.
Dodał, że "mamy zbyt dużo tragedii, dużo osób ginie na drogach, jest zbyt dużo ofiar, nie tylko śmiertelnych, ale osób, które są trwale niepełnosprawne". - To są dramaty tysięcy rodzin - zaznaczył.
- Nie ma momentu, w którym możemy powiedzieć stop w przypadku bezpieczeństwa w ruchu drogowego. Życie i zdrowie Polek i Polaków jest najważniejsze. Powinniśmy robić wszystko, aby ofiar było zero - podkreślił.
Nieuchronność kary
Jan Strzeżek komentując nowy taryfikator, ocenił, że "zamiar miał być dobry, wykonanie słabe".
- Nie chodzi o to, aby dać wysokie mandaty, a żeby każde przestępstwo było wykrywane. Żeby nieuchronność kary była na wysokim poziomie - zaznaczył.
Według niego "problem jest w tym, że chodzi o to, aby pod płaszczykiem bezpieczeństwa drogowego wyciągnąć jak najwięcej pieniędzy do budżetu państwa".
Podał, że zaprognozowana kwota w budżecie państwa z tytułu mandatów w roku 2022 wyniosła 4 miliardy złotych.
Nowoczesne technologie i ani jednego wypadku
Kuba Czajkowski zaznacza, że zmiany w przepisach ruchu drogowego nie są zamachem na portfele.
- Stanowią 0,1 procent budżetu państwa. To nie są znaczne kwoty. Bezcenne jest życie Polek i Polaków - skomentował.
Również uważa, że brakuje egzekucji wykroczeń na drodze, i to nie tylko przez policjantów.
- Mamy XXI wiek, wykorzystajmy więc nowoczesne technologie do automatyzacji, i więcej odcinkowych pomiarów prędkości - powiedział.
Jako przykład podał, że w tunelu południowej obwodnicy Warszawy było 10 milionów przejazdów i ani jednego wypadku.
- Bo jest odcinkowy pomiar prędkości - ocenił Kuba Czajkowski.
Patologiczne rozwiązania
Jan Strzeżek zauważył, że w wielu miejscach poziom ograniczenia prędkości jest dość abstrakcyjny.
- Na S7, na trasie Warszawa-Gdańsk jest ustawione ograniczenie do 80 km/h. Jest zbyt wiele miejsc, gdzie mamy do czynienia z patologicznymi niskimi ograniczeniami prędkości, np. 50 km/h na drodze z trzema pasami. Karajmy, jeśli ktoś przegina na drodze, ale też nie sprawiajmy, że po polskich drogach nie da się jeździć - apelował radny Porozumienia. Według niego, jeśli chcemy, żeby ludzie przestrzegali prawa, to prawo musi być proste. - Czego jestem zwolennikiem. Albo musi być dotkliwe i wtedy, im bardziej będziemy ludzi kontrolować, tym lepiej - powiedział.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock