Przed brytyjskim sądem ma odbyć się wstępna rozprawa w procesie wytoczonym brytyjsko-holenderskiemu koncernowi Shell, przez około 15 tys. mieszkańców nigeryjskiego regionu Bodo. Domagają się oni od spółki odszkodowania za dwa wycieki ropy w 2008 roku.
Mieszkańcy wytoczyli koncernowi proces, bo nie udało się w zeszłym roku doprowadzić do ugody w sprawie wysokości odszkodowania. Właściwy proces ma ruszyć przed brytyjskim sądem w przyszłym roku.
"Obraźliwa propozycja"
Reprezentująca mieszkańców firma prawnicza Leigh Day odrzuciła propozycję ugody, zaproponowaną przez koncern Shell i nazwała ją „obraźliwą”. Według nieoficjalnych informacji koncern proponował mieszkańcom równowartość 35 mln euro.
Prawnicy uważają, że kwota ta powinna być znacznie wyższa, gdyż w efekcie wycieków tysiące mieszkańców, trudniących się rolnictwem i rybołówstwem, straciło źródło utrzymania.
Największy gracz na rynku
Według strony pozywającej na skutek wycieków do wód i gruntów trafiło w sumie od 500 do 600 tys. baryłek ropy. Shell co prawda przyznał się do odpowiedzialności za wycieki, ale neguje ich skalę i skutki dla środowiska.
Shell jest firmą globalną, zatrudnia ok. 93 tys. pracowników w ponad 90 krajach. Koncern jest m.in. największym graczem na nigeryjskim rynku naftowym, ale zmniejsza swoją obecność w tym kraju m.in. ze względu na rosnącą skalę kradzieży ropy z rurociągów przez zorganizowane grupy przestępcze.
To właśnie ich działalnością Shell tłumaczy skalę wycieków ropy. Zdaniem mieszkańców i aktywistów przeciwnych wydobyciu ropy w Nigerii, koncern nie robi jednak wystarczająco wiele by zabezpieczyć swoje instalacje naftowe przed kradzieżami i wyciekami.
Autor: ToL//gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: shell.com