Kubańskie władze postanowiły powołać "zrzeszenie przedsiębiorstw przemysłu cukrowniczego" z udziałem obcego kapitału, likwidując przy tym, niezbędny dotąd na wyspie resort. Jak twierdzą władze, ministerstwo cukrownictwa ma przestać istnieć, gdyż "nie spełnia już w państwie żadnej funkcji".
Jak podaje dziennik "Granma", prezydent Raul Castro powiedział na posiedzeniu rządu, że decyzja ta jest jednym z posunięć zmierzających do "odchudzenia struktur rządowych". Chce tym samym stworzyć system przedsiębiorstw, zdolny do ożywienia eksportu - źródła waluty wymienialnej. Zgodnie z informacją przekazaną przez gazetę na Kubie istnieje obecnie 61 cukrowni, których liczba ma się zmniejszyć do 56. Za to w przyszłej kampanii cukrowniczej będzie uczestniczyć 46 cukrowni.
Przez blisko 30 lat po zwycięstwie rewolucji z 1959 przemysł cukrowniczy na Kubie uważany był za kluczowy dla gospodarki kraju. Warto dodać, że od czasu ogłoszenia w 1962 roku przez USA embarga gospodarczego wobec Kuby, głównym importerem cukru pochodzącego z wyspy stał się Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich. Wielkie załamanie przemysłu nastąpiło po rozpadzie ZSRR.
Kapitał z zewnątrz unowocześni przemysł
Do redukcji cukrowni doszło już w latach 2002- 2004, gdy Kuba zmniejszyła ich liczbę ze 156 do 61, ponadto zlikwidowała ponad 100 tys. miejsc pracy w cukrownictwie i zmniejszyła powierzchnie plantacji trzciny cukrowej z 2 milionów ha do 750 tys. hektarów.
W 2010 r. najgorsza w liczącej 105 lat historii tego przemysłu kampania cukrownicza przyniosła produkcję w wysokości zaledwie 1,1 miliona ton, czyli 3/4 razy mniejszą, niż w najlepszych latach.
Rząd Raula Castro dąży do unowocześnienia przemysłu cukrowniczego i przyciągnięcia zagranicznego kapitału, poprzez tworzenie przedsiębiorstw mieszanych.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia Rufino Uribe CC BY SA