Zmiany w systemie emerytalnym proponowane przez rząd to pomysł absurdalny - uważa b. członek Rady Polityki Pieniężnej, a obecnie prezes TFI Skarbiec Bogusław Grabowski. - Nie róbmy z filaru kapitałowego laseczki, która ma podpierać chory system finansowy - zaapelował w "Poranku" TVN24.
W środę minister finansów Jacek Rostowski oraz minister pracy Jolanta Fedak zapowiedzieli zmiany w polskim systemie emerytalnym, które mogą wejść w życie od lipca 2010 roku. Mają one m.in. polegać na przeniesieniu części składek emerytalnych z otwartych funduszy emerytalnych do ZUS. Do OFE miałoby trafiać 3 proc., zamiast dotychczasowych 7,3 proc., składki. Pozostała część byłaby przekazywana do ZUS na indywidualne konto emerytalne każdego ubezpieczonego. Rząd chciałby w ten sposób odciążyć budżet i zmniejszyć zadłużenie państwa.
- To pomysł absurdalny. Zwiększa ryzyko załamania systemu emerytalnego. Przecież filar kapitałowy (OFE - red.) miał właśnie zapaści systemu zapobiegać - grzmiał dziś w TVN24 Bogusław Grabowski. Jak podkreślał, ew. reforma "zepsuje" także rynek kapitałowy. - Na rynek trafi mniej pieniędzy, będzie mniejsza płynność, mniejsza skala rynku i mniejszy wzrost gospodarczy - wyliczył.
"Niecny motyw"
Zdaniem Grabowskiego planowana reforma systemu emerytalnego to "złe działanie z niecnym motywem". Motywem tym jest bowiem, jego zdaniem, jedynie realizacja "krótkowzrocznych celów politycznych".
- Podnieśmy podatki, znieśmy próg ostrożnościowy (długu publicznego - red.), ale nie szukajmy pieniędzy w systemie emerytalnym - apelował Grabowski. - Upadek systemu emerytalnego jest gorszy niż załamanie finansów publicznych, bo jest długookresowy - dodał.
Grabowski podkreślił też, że reformy wymaga cały system finansów publicznych, a przede wszystkim KRUS i emerytury mundurowe.
Wirtualne pieniądze
Proponowane przez rząd rozwiązanie skrytykował także Ryszard Petru, główny ekonomista BRE Banku. - Ta reforma przynosi bardzo niewiele korzyści, a jednocześnie podważa wiarę w stałość systemu emerytalnego - stwierdził w TVN24.
Jak podkreślił, on osobiście nie ma zaufania do ZUS. - Nasze pieniądze są tam tylko wirtualnie, bo zaraz po tym jak je wpłacamy, są wypłacane jako świadczenia dla obecnych emerytów - powiedział. Dodał, że jeżeli za emerytury będzie odpowiadał tylko ZUS, ich wysokość będzie zależna w dużej mierze od sytuacji naszego systemu finansowego w momencie gdy zakończymy pracę. - Jeżeli ta sytuacja będzie fatalna, rząd może powiedzieć np., że nie wypłaci emerytur w 100 proc. - tłumaczył.
Zdaniem Petru, zmiany w systemie emerytalnym nie przyniosłyby także ulgi budżetowi. - Ta reforma to jedynie przesunięcie deficytu w czasie - podkreślił. - Mam nadzieję, że to co obserwujemy, to jedynie sprawdzanie tego pomysłu i premier Tusk się do niego nie przychyli - dodał.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24