Poważne zakłócenia w transporcie publicznym, trudności z korzystaniem ze służby zdrowia - Grecja od rana we wtorek zmaga się ze skutkami kolejnego już strajku generalnego przeciw oszczędnościom, na jakie zdecydował się tamtejszy rząd. Greccy dziennikarze w ramach strajku nie nadają dzienników radiowych i telewizyjnych. Nie ukaże się środowa prasa.
Na kilka godzin porzucili pracę kierowcy autobusów, motorniczowie metra i tramwajów. Lotniska pozostały otwarte i trasy międzynarodowe są obsługiwane normalnie, natomiast odwołano prawie 100 proc. lotów krajowych.
Okupowali nawet promy
W Pireusie setki demonstrantów ze związku zawodowego, wspieranego przez partię komunistyczną, próbowały uniemożliwiać pasażerom wchodzenie na pokłady promów, udających się na wyspy na Morzu Egejskim.
Udział marynarzy w strajku generalnym sąd uznał za nielegalny i część promów wyszła rano z portu, ale nie wszyscy pasażerowie zdołali dostać się na pokład.
Nie chcą dłużej pracować
Strajk zorganizowały związki zawodowe sektora prywatnego i publicznego, przeciwne rządowym planom podniesienia wieku emerytalnego i zmniejszenia kosztów, ponoszonych przez firmy, które zwalniają pracowników.
Debata parlamentarna na temat tych zamierzeń zaczyna się we wtorek i potrwa około tygodnia.
Grecja przeżywa wielki kryzys zadłużenia. W zeszłym miesiącu uniknęła niewypłacalności tylko dzięki temu, że otrzymała pierwszą transzę opiewającego na 110 miliardów euro pakietu pomocowego, zestawionego przez Unię Europejską i Międzynarodowy Fundusz Walutowy.
Źródło: PAP, Reuters