Polska nie chce wpuścić na swój gazowy rynek zagranicznych koncernów i to właśnie jest przyczyną sporu naszego rządu z Komisją Europejską - twierdzi "Dziennik Gazeta Prawna".
W sporze tym naprawdę chodzi również o sposób ustalania cen gazu, a nie o umowę z Rosją - pisze gazeta.
Dziś przedstawiciele resortu skarbu, Urzędu Regulacji Energetyki i państwowej spółki Gaz System mają przedstawić w Brukseli szczegóły polsko-rosyjskiego porozumienia rządowego oraz umowy operatorskiej dla gazociągu jamalskiego.
W oczach Brukseli problem polega na tym, jak Urząd Regulacji Energetyki ustala maksymalne ceny gazu dla odbiorców. Komisja Europejska zarzuca nam, że obowiązuje u nas stawka uśredniona z cen surowca krajowego i tego, pochodzącego z importu. Jest ona niższa od kwot, jakie mogą zaproponować zachodni dostawcy.
KE uważa, że cena gazu w Polsce jest sztucznie utrzymywana na niskim poziomie. Dlatego nalega, byśmy ograniczyli rolę URE i tym samym zliberalizowali rynek.
URE twierdzi jednak, że na uwolnionym rynku, cena gazu poszłaby szybko w górę, co odczułby dość poważnie każdy Polak.
Polska nie chce wpuścić na gazowy rynek konkurencji z Zachodu i szykuje strategię obronną. W sporze z KE Ministerstwo Spraw Zagranicznych zamierza powołać się na casus Włoch. Chodzi o wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE z 20 kwietnia 2010 roku w sprawie analogicznej do polskiej, wszczętej na wniosek włoskiego sądu.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Źródło zdjęcia głównego: TVN24