W godzinach popołudniowych NBP dokonał sprzedaży pewnej ilości walut obcych za złote - poinformował Bank w komunikacie. Złoty, który jeszcze kilka godzin wcześniej był najsłabszy od roku, po tej interwencji wyraźnie się umocnił. Analitycy wskazują, że przyszły tydzień powinien być spokojniejszy dla naszej waluty.
Jako pierwsi o tym, że bank centralny sprzedaje na rynku waluty obce i tym samym umacnia złatego, poinformowali dilerzy walutowi. Ich zdaniem interwencja rozpoczęła się przy kursie ok. 4,30 zł za euro. Było to w okolicach godz. 15.30. Jeden z dilerów informował, że NBP sprzedaje walutę seriami po 20 mln euro.
Kolejny gwałtowany spadek wartości euro nastapił po godz. 16.00. Już godzinę później kurs euro-złoty kształtował się na poziomie 4,23 zł, z kolei o godz. 17.20 euro kosztowało 4,22 zł.
Oczekiwania rynków
Joanna Bachert z PKO BP wskazała, że w piątek rynki finansowe "zamarły" w oczekiwaniu na dane z USA w związku ze spekulacjami dotyczącymi ewentualnego rozpoczęcia ograniczania przez Rezerwę Federalną skupu obligacji "przy jednoczesnym utrzymywaniu bezprecedensowego stymulowania finansowego przez Bank Japonii". - Majowe dane z rynku pracy w USA nie rozjaśniły obrazu. Co ciekawe, wyższa od oczekiwanych liczba nowych miejsc pracy w sektorze pozarolniczym (175 tys. wobec prognozy na poziomie 170 tys.) i wyższa od szacowanej stopa bezrobocia (7,6 proc. wobec prognozowanego 7,5 proc.) zostały dziś zinterpretowane na korzyść dolara, co może nieco dziwić - stwierdziła. Zaznaczyła, że trudno powiedzieć, czy piątkowe dane z USA miały jakiś wpływ na złotego. - Zaraz po ich publikacji nieoczekiwanie na rynek wkroczył NBP sprzedając euro/złotego. To trochę dziwi, biorąc pod uwagę zapewnienia prezesa NBP Marka Belki, iż słaba waluta nie zagraża eksporterom - wskazała. Dodała, że w ostatnich dniach para euro/złoty znalazła się na poziomie najwyższym od roku, testując opór na 4,325.
Atak na rynek
Diler walutowy z BNP Paribas Jan Koprowski powiedział, że w piątek "NBP zaatakował rynek". - Na pewno dużą kwotą i w kilku falach - dodał. W jego opinii jeśli poziom 4,2250-4,2350 na parze euro/złoty zostanie przebity, to możliwe że złoty umocniłby się nawet do 4,20 zł za euro. Analitycy ING BSK stwierdzili w komunikacie, że NBP i MF mogą chcieć ograniczyć zmienność na rynku walutowym w okresie, gdy wschodzące rynki walutowe i długu są pod presją na osłabienie, spowodowaną wyższymi rentownościami amerykańskich obligacji rządowych. - Nie sądzimy, że NBP będzie walczył z ogólnym trendem na rynkach wschodzących. Jednak ich pojawienie się na rynku może wygładzić ścieżkę złotego, potencjalnie redukując znaczne ryzyko przekroczenia progu 55 proc. długu publicznego do PKB w tym roku - dodali. Analityk X-Trade Brokers Mateusz Adamkiewicz stwierdził, że w przyszłym tygodniu na rynek napłyną dane m.in. dotyczące finalnego odczytu japońskiego PKB za pierwszy kwartał. - Jeśli chodzi o dane z Europy, to przede wszystkim poznamy statystyki dotyczące produkcji przemysłowej ze strefy euro i Wielkiej Brytanii. Podobny odczyt dotyczący USA poznamy w czwartek, do tego dojdą piątkowe dane o produkcji przemysłowej. Na rodzimym rynku najważniejszym wydarzeniem będzie czwartkowy odczyt inflacji CPI - konsensus rynkowy zakłada inflację na poziomie 0,7 proc. - powiedział.
Autor: mn//bgr / Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shuttercstock, Stooq.pl