Dwie godziny trwał w poniedziałek rano strajk związkowców z firmy Enea, którzy domagali się m.in. podwyżek płac. Akcja zorganizowana na północnym zachodzie kraju przebiegała spokojnie, nie było w tym czasie zgłoszonych żadnych poważnych awarii. - Klienci Enei nie ucierpieli - zapewniła rzeczniczka poznańskiej spółki, Ewa Katulska.
Spółka spodziewa się jeszcze szczegółowego raportu w sprawie awarii w regionach objętych strajkiem.
Dwugodzinny strajk ostrzegawczy związkowcy ze spółki Enea rozpoczęli w poniedziałek o godz. 7 rano. W tym czasie pracownicy mieli powstrzymywać się od usuwania awarii poza sytuacjami nagłymi, takimi jak pożar. Protest objął województwa: wielkopolskie, zachodniopomorskie, kujawsko-pomorskie i lubuskie, gdzie firma jest niemal monopolistą w dziedzinie zaopatrzenia w energię elektryczną.
Bo w tym roku nie było podwyżki
Związkowcy ogłosili strajk, zarzucając firmie nieprzestrzeganie podstawowych zasad prawa pracy. Poszło m.in. o brak corocznych podwyżek i przedłużanie umów na czas określony. Jeżeli protest nie przyniesie żadnego skutku, związkowcy zamierzają zorganizować strajk generalny - poinformował przewodniczący komisji międzyzakładowej NSZZ "Solidarność" Piotr Adamski.
Według Adamskiego, strajkowało ponad 3 tys. pracowników energetycznej spółki.
Kto nie pracował?
W Poznaniu pomimo burzy, nie prowadzono innych napraw poza nagłymi awariami. W Szczecinie - jak powiedział rzecznik tamtejszego oddziału Enei Jarosław Dobrzyński - mimo strajku nie było przerw w dostawach prądu. Pracownicy firmy wyjeżdżali także do awarii. Nieczynne były natomiast okienka kasowe, a budynek Enei w Szczecinie został oflagowany.
Akcję protestacyjną przeprowadzili również członkowie pięciu związków zawodowych Oddziału Dystrybucji Energetycznej ENEA SA w Bydgoszczy. Przez dwie godziny ekipy nie wyjeżdżały do planowych prac i nieczynne były biura obsługi klienta.
W oddziałach Enei w Gorzowie i Zielonej Górze w strajku ostrzegawczym wzięła udział większość z pracowników - poinformowali przewodniczący komisji podzakładowych NSZZ "Solidarność" - Krzysztof Gonerski z Gorzowa i Robert Jusis z Zielonej Góry. W obu oddziałach pracę przerwały posterunki i rejony energetycznie oraz biura obsługi klienta. W obu oddziałach strajkowało po ok. 800 pracowników tej firmy. W Zielonej Górze związkowcy zablokowali samochodami wejście do zakładu.
W woj. lubuskim strajk w Enei nie spowodował żadnych przerw w dostawie energii, nie było także w tym czasie poważniejszych awarii.
Zarząd chce rozmawiać
Zarząd spółki Enea jest w trakcie sporu zbiorowego ze związkowcami. Według rzeczniczki firmy zarząd jest gotowy do dalszych rozmów ze związkowcami. - Ostatnie rozmowy i spotkania nie przyniosły rezultatów, stąd dzisiejsza akcja protestacyjna, która jest kolejnym etapem sporu. Zarząd jest otwarty na dialog i chce rozmawiać, a obu stronom zależy na dojściu do porozumienia i zakończeniu sporu - powiedziała.
Skarb Państwa posiada obecnie 76,5 proc. akcji Enei.
Źródło: Radio Merkury, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24