Czy właśnie rodzi się nowy przebój internetu, narzędzie bez którego niebawem nie będziemy w stanie wyobrazić sobie korzystania z sieci? Oczekiwana przez wielu wyszukiwarka Wolfram właśnie stała się dostępna publicznie. Czy zagrozi pozycji Google?
Zapowiadana od tygodni strona wolframalpha.com już działa. Jej twórca, brytyjski fizyk Stephen Wolfram, woli, aby jego dzieło nazywać raczej jako "computation knowledge engine" (w wolnym tłumaczeniu: obliczeniowo wspomaganą bazą wiedzy), niż po prostu wyszukiwarką. System ma - przynajmniej teoretycznie - bazować na całej ludzkiej wiedzy, i dostarczać użytkownikowi odpowiedzi na pytania zadane w "ludzkim" języku.
Świat bez linków
Odpowiedzi pojawiają się bezpośrednio na stronie wolframalpha, zamiast tradycyjnie stosowanych w znanych nam wyszukiwarkach linków do innych stron, gdzie dopiero można było znaleźć to, czego szukaliśmy.
Wolfram w odpowiedzi na wpisanie frazy "Warszawa temperatura" wyświetla więc najpierw informację, że słowo "temperatura" interpretuje jako angielskie "temperature", po czym podaje nam wartość temperatury sprzed pół godziny, a także wykres przedstawiający zarówno to, jak temperatura zmieniała się w ostatnich dniach, jak i prognozę na najbliższe godziny.
Łatwo można zmienić skale wykresu i dowiedzieć się, jak wyglądała temperatura w Warszawie na przestrzeni miesiąca czy roku. Można też dowiedzieć się, że temperatura średnia rośnie nam o 0,034 stopnia Celsjusza rocznie z odchyleniem +/- 0,013 stopnia. Tu widać cień samego Stephena Wolframa, który znany jest dotąd jako twórca programu Mathemathica - od dwudziestu lat podstawowego narzędzia dla naukowców wielu dziedzin, służącego do obliczeń (zarówno symbolicznych, jak i numerycznych) oraz ich wizualizacji.
W swoim języku
Wolframalpha jeszcze kiepsko sobie radzi z językiem Sienkiewicza. Hasło "ropa ceny" wprawia go w konsternację, ale już "oil prices" dają nam informacje zarówno o cenach West Texas intermediate (średnich z miesiąca), ich historyczny wykres, jak i przeliczenie na... złotówki.
System okazuje się doskonałym narzędziem, aby dowiedzieć się nie tylko, że nasze Rysy mają 2499 metrów (i od razu przeliczyć to na stopy czy jardy), ale też zobaczyć na mapie ich położenie, informację o odległości od Popradu, Krakowa i Budapesztu oraz wysokość sąsiednich szczytów - Gerlacha, Świnicy, czy Giewontu. Nazwa Tatry jest jednak jeszcze Wolframowi obca.
Łatwo dowiedzieć się (i zobaczyć na mapie) jak daleko jest z Warszawy do zachodniopomorskiego Barlinka - 402 kilometry, które wymagałyby nieco ponad 25 minut podróży samolotem. Przy okazji dowiadujemy się też, ze Warszawa leży na wysokości 79 metrów n.p.m., zaś Barlinek - 87 m.
Niszowe narzędzie czy przyszłość Sieci?
Czy takie narzędzie może zastąpić tradycyjne wyszukiwarki - czyli w polskich realiach Google? W obecnym kształcie zapewne nie. Ale też przed 10 laty wyniki wyszukiwania na ascetycznie wyglądającej stronie google.com także nie zachwycały: wyniki były wyraźnie ameryko-centryczne, europejskich, a tym bardziej polskich witryn prawie nie uwzględniały. Wtedy wyszukiwarek było wiele, w tym takie, o których dziś juz nikt nie pamięta (nawet jeśli egzystują w sieci) - Hotbot, czy Altavista.
Wystarczyło ledwie kilka lat, aby pojawiło się zaskoczenie, że na pierwszych miejscach pojawia sie dokładnie to, czego chcemy. Dziś coś, czego nie ma w Google - nie istnieje...
Przyszłość Wolframa będzie więc zależeć od tego, jak szybko będzie się rozwijać. Kiedy "w walce" rozpozna nasze pytania, nauczy się obcych języków, a my nauczymy się zwięźle nazywać to, czego chcemy się dowiedzieć - może okazać się tym, czego chcemy zamiast przebijania się przez linki kolejnych stron "zwykłych wyszukiwarek".
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: wolframalpha.com