Sprawa pani Izy z Białegostoku, która została zwolniona z pracy z powodu ciąży, zbulwersowała wczoraj całą Polskę. Pod adresem właścicieli firm poleciały gromy, że dyskryminują kobiety, które są lub wkrótce mogą być w ciąży. Przedsiębiorcy bronią się i podkreślają, że winne są przepisy, które sprawiają, że młodych kobiet po prostu nie opłaca się zatrudniać.
W teorii wszystko wygląda pięknie. Ponieważ to państwu zależy na tym, by kobiety rodziły jak najwięcej dzieci i jednocześnie były aktywne zawodowo, to państwo ponosi wszelkie koszty związane z ciążą i macierzyństwem pracujących kobiet.
Rzeczywistość jest jednak inna. Jak wynika z raportu Business Centre Club z 2008 roku, państwo prowadzi politykę prorodzinną co najmniej w 20 proc. na koszt przedsiębiorców.
Ze środków publicznych finansowane są zasiłki macierzyński i słynne becikowe, ale wydatków jakie ponosi pracodawca w związku z ciążą pracownicy także jest wiele. Po pierwsze przez pierwsze 33 dni robocze zwolnienia chorobowego kobieta w ciąży dostaje od firmy 100 proc. wynagrodzenia. Dopiero po upływie tego okresu świadczenia zaczyna pokrywać ZUS. Co więcej pełne wynagrodzenie należy się kobietom, które opuszczają dzień pracy z powodu badań prenatalnych. Niekorzystny dla firm jest również fakt, że w czasie urlopu macierzyńskiego kobieta nabywa, za czas jego trwania, prawa do urlopu wypoczynkowego.
Rok bez możliwości zwolnienia
Małgorzata Rusewicz z Departamentu Dialogu Społecznego i Stosunków Pracy Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych "Lewiatan" zwraca uwagę na jeszcze jeden fakt odstraszający pracodawców przed zatrudnianiem pań. - Niedawno wszedł przepis, który gwarantuje kobiecie po urlopie macierzyńskim zatrudnienie przez cały rok, pod warunkiem, że pracuje ona w obniżonym wymiarze pracy - mówi w rozmowie z tvn24.pl Rusewicz. - Zdarzały się sytuacje, że kobiety wnioskowały o zmniejszenie etatu np. o 1/40 i dzięki temu przez rok nie można ich było zwolnić - dodaje.
Rusewicz zwraca także uwagę na fakt, że już sama nieobecność pracownika w firmie w czasie ciąży i macierzyństwa jest dla firm obciążeniem. - Stanowisko nie funkcjonuje. Znalezienie kogoś na zastępstwo, to są koszty i czas - podkreśla.
Stojąc przed wyborem zatrudnienia kobiety lub mężczyzny, firmy wolą zatrudnić mężczyznę - w jego przypadku wszystkich powyższych kosztów po prostu nie ma. Zdaniem części przedsiębiorców, gdyby państwo wzięłoby na siebie te obciążenia, pracodawcy chętniej zatrudnialiby kobiety.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu