Niemal 3 milionom Polaków brakuje składek na kontach emerytalnych - pisze czwartkowa "Gazeta Wyborcza". Z tego powodu ich emerytury mogą być niższe nawet o ponad tysiąc złotych. Wszystko przez tzw. kapitał początkowy.
Gazeta przywołuje przykład krawcowej z Zabrza z 37-letnim stażem pracy i zarobkami w okolicach średniej krajowej, która w lutym zwróciła się do ZUS o wyliczenie emerytury. Wyszło niecałe tysiąc złotych. O ponad połowę mniej niż kwota, którą kobieta wyliczyła sobie samodzielnie. Wszystko dlatego, że na koncie emerytalnym kobiety nie znalazły się wszystkie odkładane przez nią przez lata składki. Brakowało ich za 19 lat - podkreśla "Gazeta Wyborcza". Dlaczego?
Skutki reformy
To wynik zmian zmian, które wprowadziła reforma emerytalna z 1999 roku. Powstały wówczas tzw. indywidualne konto emerytalne w ZUS, na które co miesiąc pracodawca przekazuje składki emerytalne. Przed reformą takich kont nie było, pracodawcy przesyłali więc składki zbiorczo, za wszystkich pracowników. Pieniądze trafiały do jednego worka. Obecnie ZUS rozdziela zaległe składki pomiędzy poszczególnych pracowników.
Kwota, która zostanie nam przydzielona, to tzw. kapitał początkowy (który potem jest waloryzowany). W przypadku osób, które większość lat pracowały w starym systemie może stanowić on nawet trzy czwarte emerytury. To, ile dokładnie wyniesie zależy od wysokości zarobków i czasu pracy w konkretnych firmach. Tyle, że to my musimy dostarczyć do ZUS dokumenty to poświadczające. "Gazeta Wyborcza" podaje dane, do których udało jej się dotrzeć, z których wynika, że do końca ubiegłego roku ZUS rozliczył 8,1 mln osób, a każdemu dopisał średnio 84 tys. zł kapitału początkowego. O jego naliczenie nie wystąpiło zatem wciąż aż 3 mln Polaków. Kłopot w tym, że wiele osób może mieć problemy ze skompletowaniem dokumentów poświadczających czas pracy i zarobki. Wielu zakładów pracy już po prostu nie ma. Są też liczne przypadki, gdy dokumenty zostały zniszczone lub nieczytelne. Pozostają archiwa, które też nie zawsze mogą pomóc. Co wtedy? Jedynym wyjściem jest znalezienie świadków, którzy potwierdzą, że pracowaliśmy w danym zakładzie - pisze gazeta.
Autor: mn//bgr / Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: tvn24