Jest problem - potrzebna jest więc debata. W czwartek około południa Sejm wysłucha informacji rządu na temat sytuacji polskich stoczni. Wynika z niej, że poprzedni rząd naraził je na wielomiliardowe straty, ignorował inwestorów oraz Komisję Europejską. Za to PO chce postawić jego przedstawicieli przed Trybunał Stanu.
Biała i czarna księga zaniedbań w sprawie prywatyzacji polskich stoczni, którą minister skarbu Aleksander Grad przedstawi w Sejmie, ma pokazać "to wszystko, co działo się na przestrzeni ostatnich czterech lat". Konkluzja będzie zapewne taka, że działo się niewiele. Zdaniem PO, za obecną sytuację odpowiedzialny jest rząd PiS, który mimo ponagleń ze strony Komisji Europejskiej nie zrobił nic, aby sytuację polskich stoczni uporządkować.
Trybunał za zaniedbania
Po sejmowej debacie PO chce złożyć wniosek o postawienie osób winnych zaniechań przed Trybunałem Stanu. Pewnym kandydatem do postawienia przed TK jest były minister skarbu Wojciech Jasiński. Platforma zastanawia się też nad wnioskiem dla byłego premiera Jarosława Kaczyńskiego. Ten pierwszy nie czuje się winny i mówi, że jest spokojny, a drugi nazywa całą sytuację "cyrkiem i zamachem na demokrację".
PO zarzuca poprzedniej ekipie m.in. to, że w połowie 2007 roku zniechęcili holenderski Fortis Bank, który chciał kupić wszystkie trzy stocznie. Inwestorowi sugerowano, żeby złożył trzy oddzielne oferty zamiast jednej zbiorowej, którą zignorowano. Powodem miała być przedwyborcza obietnica Lecha Kaczyńskiego, który zapewniał związkowców ze stoczni, że nie dopuści do połączenia zakładów. W końcu Holendrzy zrezygnowali.
Według informacji RMF FM, który dotarł do "białej księgi", w stoczniach miały być zawierane niekorzystne umowy, które doprowadziły do kilku mld strat zakładów.
Marny bilans
Pod koniec swojej kadencji rządowi PiS udało się sprzedać Stocznię Gdańsk firmie ISD Polska. Spółka zależna od ukraińskiego Donbasu zapłaciła za nią ponad 400 mln zł, ale nie przedstawiła planów restrukturyzacji zakładu dotyczących m.in. wielkości i rentowności produkcji. Musi to zrobić do końca roku.
Obecny rząd długo czekał na nowe oferty prywatyzacyjne, ale chętnych nie było. Obecnie kończy negocjację z Mostostalem Chojnice, który chce kupić Stocznie Szczecin, i z ISD, zainteresowanym stocznią Gdynia i połączeniem jej z Gdańskiem. Plany dotyczące Szczecina zostały już do Brukseli wysłane, a Gdyni trafią tam do końca tego tygodnia.
Widmo bankructwa
Komisja Europejska dała Polsce czas do 12 września, aby przedstawiła plany prywatyzacji i restrukturyzacji zakładów, gwarantujące im rentowność. Do 30 września stocznie miałyby się znaleźć w rękach nowych właścicieli. Jeśli tak się nie stanie, będą musiały zwrócić pomoc publiczną, którą otrzymały po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Szacuje się, że były to dwa mld zł w gotówce i 10 mld zł poręczeń rządowych. Zwrot takiej kwoty oznaczałby upadek stoczni, zwolnienie prawie 7 tys. osób tam pracujących i kilkunastu z firm kooperujących.
Coraz częściej mówi się, że rząd zastanawia się nad prywatyzacją poprzez upadek.
mkg/mlas
Źródło: tvn24.pl, RMF
Źródło zdjęcia głównego: TVN24