Rząd już nie upiera się przy konsolidacji Energi z Polską Grupa Energetyczną - pisze "Puls Biznesu". Tak mówi się za kulisami bulwersującego przetargu. Plotka, czy coś jest na rzeczy? - zastanawia się gazeta.
Grupa PGE ma zapłacić za pakiet 84,19 proc. akcji Energi kupionych od Skarbu Państwa ponad 7,5 mld zł. Umowę w tej sprawie resort skarbu parafował już w połowie września. W październiku PGE miał wysłać do UOKiK wniosek o zgodę na taką transakcję. A tymczasem UOKiK i Urząd Regulacji Energetyki mówią jednym głosem: nie, bo polski rynek energetyczny ma autarkiczny charakter i łatwo na nim zdobyć monopolistyczna przewagę.
- Być może premier doszedł do wniosku, że więcej na tym traci, niż zyskuje - cytuje "Puls Biznesu" nie ujawnioną z nazwiska osobę zbliżona do przetargu na Energę, która twierdzi, iż jej wiedza o prawdopodobnej wolcie rządu w sprawie tej prywatyzacji pochodzi z dobrze poinformowanych źródeł. Plotkę potwierdza też inny z rozmówców gazety, zbliżonych do transakcji.
Szefowie UOKiK i URE bezpieczni?
Gazeta twierdzi, że prawdopodobną odmowę Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów na tę transakcję rząd przyjmie spokojnie. Premier nie będzie wykonywał żadnych nerwowych ruchów, jak np. zdymisjonowanie prezes UOKiK - sądzi informator gazety. A przedstawiciele rządu już kilka razy pogrozili palcem prezes UOKiK i prezesowi URE za domniemane nieposłuszeństwo.
Nie wiadomo jednak co z ponad 7 miliardami złotych zaplanowanych na ten rok wpływów z prywatyzacji, którymi minister skarbu Aleksander Grad miał zasypać część dziury budżetowej.
Wcześniej rząd uzasadniał sprzedaż Energii PGE "nie tylko ze względu na strategiczne cele wyznaczone w 'Polityce energetycznej Polski do 2030 roku', ale również ze względu na wymogi dywersyfikacji struktury wytwarzania energii elektrycznej z uwzględnieniem energetyki jądrowej". Być może więc premier przeczytał to uzasadnienie.
Źródło: "Puls Biznesu"
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu